Jak Prawo i Sprawiedliwość wróciło do gry o TVP

Paradoksalnie deklaracja Jarosława Kaczyńskiego o oddaniu całej odpowiedzialności za TVP rządowi mocno zwiększyła szanse PiS na odzyskanie pozycji na Woronicza

Aktualizacja: 30.01.2009 07:30 Publikacja: 30.01.2009 02:50

Jak Prawo i Sprawiedliwość wróciło do gry o TVP

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Ostatnie wypowiedzi prezesa PiS o mediach publicznych z wywiadów dla „Rz” oraz „Newsweeka” zostały przez część komentatorów przyjęte jako wyraz kapitulacji PiS w walce o TVP.

Tymczasem wiele wskazuje na to, że to właśnie te słowa wywołały na środowym posiedzeniu rady nadzorczej TVP kolejne przesilenie, w wyniku którego powrót ludzi Prawa i Sprawiedliwości do kierowania mediami publicznymi stał się o wiele bardziej prawdopodobny niż jeszcze kilka dni temu.

[srodtytul]Platformo, bierz media![/srodtytul]

W wywiadzie dla „Rz” z 26 stycznia 2009 r. Jarosław Kaczyński oświadczył, że PiS nie będzie negocjowało z ludźmi LPR i Samoobrony składu nowych rad nadzorczych mediów publicznych. Kadencje te wygasają w marcu. W pięcioosobowej Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji PiS ma trzech przedstawicieli, a LPR i Samoobrona po jednym. Ponieważ do wyboru rad nadzorczych trzeba większości czterech głosów, bez kompromisu międzypartyjnego jest to niemożliwe.

Dzień później w rozmowie z „Newsweekiem” Kaczyński stwierdził: „Jestem za tym, aby kontrolę nad mediami publicznymi miał w Polsce rząd”. Dodał, że wie, iż to znaczy, że Platforma będzie rządzić TVP, ale woli to od egzotycznych koalicji i obłudy w obsadzaniu stanowisk.

[wyimek]Jeśli prezydent, Sejm i Senat odrzucą sprawozdanie KRRiT, zostanie ona rozwiązana[/wyimek]

Na pozór Kaczyński nie miał innego wyjścia: ogłosił, że oddaje to, co i tak stracił. 19 grudnia 2008 r. władzę nad TVP przejęli ludzie nominowani przez LPR i Samoobronę: Piotr Farfał (p. o. prezesa) i Tomasz Rudomino (członek zarządu). I pod pozorem oszczędności zaczęli wyrzucać pracowników zatrudnionych przez prezesa Andrzeja Urbańskiego, a na ich miejsce zatrudniać osoby związane z LPR oraz przychylne lewicy. Pierwsze promuje Farfał, drugie – Rudomino.

[srodtytul]Ustawa widmo[/srodtytul]

Nowa sytuacja w TVP miała być dla PO i SLD wygodnym pretekstem do szybkiego uchwalenia nowej ustawy medialnej i wymiany rad nadzorczych oraz zarządów publicznych spółek medialnych.

Jak jednak wynika z ostatnich informacji, prace nad ustawą znów utknęły. Oficjalnie lewica spiera się z PO o sposób finansowania TVP. Nieoficjalnie coraz głośniej słychać opinie, że skoro ludzie z dawnego SLD-owskiego układu wracają już teraz do TVP, to lewica nie ma żadnego interesu, by pomóc Platformie ich usunąć.

W tym momencie deklaracja Jarosława Kaczyńskiego, że PO może sobie wziąć media publiczne, a PiS poprze likwidację KRRiT, i sugestia, iż prezydent nie zawetuje nowej ustawy medialnej, sprawiły, że w TVP może dojść do kontrrewolucji. Co bowiem oznaczają te słowa? To, że PiS i PO mogą się w sprawie mediów porozumieć, a wtedy lewica nie będzie potrzebna Tuskowi do przełamywania weta. I straci całkowicie wpływ na media publiczne.

W takim przypadku bardziej opłaci się jej próba dogadania z PiS jeszcze w obecnym układzie sił. Wydaje się to o tyle łatwe, że Tomasz Borysiuk, dawny delegat Samoobrony do KRRiT, wyraźnie gra już dla lewicy, a nie dla Leppera.

Jak dowiedziała się „Rz”, dawne „przystawki” i lewica mają jeszcze jeden pistolet przystawiony do głowy. Z Pałacu Prezydenckiego płyną bowiem sygnały, że Lech Kaczyński nie skwituje dorocznego sprawozdania KRRiT. A ponieważ nie zrobią tego zapewne także Sejm i Senat, kadencja dotychczasowych członków Krajowej Rady automatycznie wygaśnie, a jej nowi członkowie zostaną wybrani według zasad ze starej ustawy.

Prezydent nominuje wówczas dwie osoby, Sejm także dwie, a Senat jedną. W KRRiT nie znajdzie się wtedy miejsce ani dla ludzi LPR, ani Samoobrony, ani lewicy. Tylko PiS, Platforma, i być może PSL będą decydować o przyszłości mediów publicznych.

[srodtytul]PiS z lewicą na lata?[/srodtytul]

Jeśli lewica chce zachować wpływ na TVP, musi teraz za pośrednictwem Borysiuka dogadywać się z ludźmi PiS.

Już teraz w telewizji huczy o nowym porozumieniu. Ma ono prowadzić do tego, by Tomasz Borysiuk pomógł PiS uzupełnić skład rady nadzorczej na Woronicza, a potem ponownie przejąć władzę w TVP osobie kojarzonej z PiS – na przykład Sławomirowi Siwkowi. Taka umowa pozwoliłaby też KRRiT wybrać wiosną nowe rady nadzorcze mediów publicznych, dzięki czemu kontrolę nad TVP i Polskim Radiem przez kolejną kadencję sprawowałoby PiS z pomocą lewicy.

Zwiastunem nowego rozdania może być fakt, że w środę sekretarzem rady nadzorczej TVP został Piotr Wawrzeński, człowiek Tomasza Borysiuka. Co więcej, Wawrzeński głosował razem z ludźmi PiS, blokując decyzje reprezentantów LPR. Był to pierwszy taki przypadek od grudniowego zamachu stanu w TVP. ?

Ostatnie wypowiedzi prezesa PiS o mediach publicznych z wywiadów dla „Rz” oraz „Newsweeka” zostały przez część komentatorów przyjęte jako wyraz kapitulacji PiS w walce o TVP.

Tymczasem wiele wskazuje na to, że to właśnie te słowa wywołały na środowym posiedzeniu rady nadzorczej TVP kolejne przesilenie, w wyniku którego powrót ludzi Prawa i Sprawiedliwości do kierowania mediami publicznymi stał się o wiele bardziej prawdopodobny niż jeszcze kilka dni temu.

Pozostało 90% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo