Wersja najłagodniejsza jest taka, że w wielu miejscach popełniono bardzo wiele błędów. Wersja gorsza i – wydaje się bardziej prawdopodobna – jest taka, że była to potężna, zorganizowana na wielu poziomach akcja przestępcza, w której uczestniczyli ludzie aparatu ścigania, sprawiedliwości, urzędnicy i politycy.
Dzisiejszy „Dziennik” publikuje tezy z 200-stronicowej „mapy drogowej”, jaką otrzymali posłowie z komisji śledczej ds. wyjaśnienia śmierci Krzysztofa Olewnika. Dokument jest analizą materiałów ze śledztwa prokuratorskiego i wskazuje na kilka tez.
„Teza pierwsza: chęć ukrycia przestępstw popełnionych przez ludzi powiązanych z Krzysztofem Olewnikiem. Gdyby śledczy od początku przykładali się do pracy, już na początku dochodzenia wyszłyby na jaw przestępstwa związane z handlem stalą. A przy tej okazji - związki przestępców z lokalnymi działaczami SLD.
Teza druga: prowadzone w ten sposób śledztwo mogło zmusić ojca Krzysztofa, Włodzimierza Olewnika, do ruchów, na których zależało komuś z miejscowego establishmentu (np. sprzedaży swojego zakładu mięsnego).
Teza trzecia: niektórzy policjanci lub prokuratorzy mogli kierować śledztwo na boczne tory, bo współpracowali z bandytami. To najmocniejsza teza analizy. Czy znajduje poparcie w dowodach? W aktach sprawy, w zeznaniach świadków, rzeczywiście pojawia się informacja - do tej pory niesprawdzona - że herszt porywaczy Wojciech Franiewski blisko współpracował z "policjantem Andrzejem". Według jednych informacji miał być to funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego (CBŚ w pewnym momencie przejęło prowadzenie sprawy). Według innych "policjant Andrzej" miał pracować w komendzie w Płocku. Był widywany pod domem Franiewskiego, miał też przez kontakty z celnikami wystawiać grupie Franiewskiego tiry, które następnie porywali bandyci. Być może kluczem do zagadki "policjanta Andrzeja" (i do kilku innych w tej sprawie) jest notatnik, który znaleziono w czasie rewizji w domu Franiewskiego. Jest w nim co najmniej kilka telefonów policjantów. Właściciel jednego z nich o imieniu Andrzej mieszkał po sąsiedzku z Franiewskim.