— To bardzo bolesny proces — przyznaje Janusz Lewandowski, który jest w wyborach do europarlamentu jedynką Platformy w Gdańsku. Ten proces bywa „bolesny” także dla partyjnych władz, nie tylko dla potencjalnych kandydatów.
Dzisiaj o północy mija termin rejestracji list kandydatów do parlamentu europejskiego. Komitety głównych partii swoich kandydatów już zarejestrowały, choć PiS w Wielkopolsce uczynił to dopiero w czwartek. Z tych list Polacy 7 czerwca wybiorą swoją reprezentację w Brukseli.
[srodtytul]Partyjne trzęsienia[/srodtytul]
Kompletowanie nazwisk europosłów in spe przypominało momentami trzęsienie ziemi. W PiS toczyły się boje o to czy Marcin Libicki będzie otwierał listę tej partii w Wielkopolsce. O to czy zamiast miejscowych działaczy popieranych przez Wojciecha Mojzesowicza, spadochroniarzem w kujawsko-pomorskim na pierwszym miejscu ma być Ryszard Czarnecki.
Libicki na listach się nie znalazł i odszedł z PiS, w jego ślady podążył syn Filip i kilku działaczy. Z kolei Czarnecki jedynką został, a z PiS odszedł Mojzesowicz. W ten sposób klub parlamentarny stracił dwóch posłów, a partia kilkunastu aktywistów.