- To dla nas wielka strata - mówi "Rz" dr Jerzy Jaruzelski, który miał okazję współpracować z Maziarskim w warszawskiej "Kulturze" od połowy lat 70 aż do wprowadzenia stanu wojennego kiedy pismo zostało zlikwidowane.
- Był świetnym publicystą o bardzo szerokich horyzontach. Rzadko spotyka się ludzi tak inteligentnych a równocześnie prostolinijnych - mówi Jaruzelski. Zanim trafił do "Kultury" Maziarski ukończył w 1959 studia polonistyczne na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, uzyskał następnie stopień doktora nauk humanistycznych.
Jako dziennikarz debiutował w 1957 na łamach "Tygodnika Powszechnego". Pracował następnie w "Polityce", aż w końcu trafił do redakcji warszawskiej "Kultury".
Od lat 60. do początku lat 70 Maziarski był członkiem Stronnictwa Demokratycznego. Kiedy powstała "Solidarność" zaangażował się w jej działalność. Został negatywnie zweryfikowany w stanie wojennym i nie mógł wykonywać pracy dziennikarza. Zamieścił wówczas słynne ogłoszenie w "Życiu Warszawy": "Szukam uczciwej pracy. Jacek Maziarski".
- Jacek był właśnie taki jak opisał w tym ogłoszeniu. Po prostu uczciwy - mówi "Rz" Krystyna Mokrosińska szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. - Takich ludzi spotyka się bardzo rzadko. Może ze względu na tą wyjątkową uczciwość nie było mu łatwo odnaleźć się rzeczywistości lat 90 - tych. Po upadku PRL był zastępcą redaktora naczelnego "Tygodnika Solidarność" i jednym ze współzałożycieli Porozumienia Centrum. Został też posłem tej partii w I kadencji Sejmu. Pełnił też funkcję szefa "Wiadomości" TVP. W połowie lat 90. ostatecznie wycofał się z polityki. - Chyba się trochę rozczarował do polityki. Od tego czasu trzymał się na uboczu - mówi Jaruzelski. - Coraz rzadziej niestety też publikował swoje teksty.