Donald Tusk zaczął się bać "że sytuacja finansów państwa jest znacznie gorsza, niż przypuszczał". Rostowski "przyjął postawę: jest źle i nie wiadomo, co będzie dalej. To jeszcze bardziej irytuje Tuska."
Dotychczas rząd był przekonany, że kryzysu nie ma. Czyżby to przekonanie wynikało wyłącznie z zapewnień ministra Rostowskiego? Czyżby to sam minister Rostowski był "twardym fundamentem, na którym opierają się polskie finanse"? Minister finansów nie dość, że zawiódł premiera to jeszcze nie lubią go Polacy - sufluje premierowi "Newsweek", przypominając sondaże. W ostatnich wypadł fatalnie, lepiej tylko od Ewy Kopacz. Czyżby polityka miłości oznaczała politykę naiwności.
Zniesienie abonamentu to "podstawowy błąd" - mówi "Dziennikowi" były prezes TVP Jan Dworak. Dlaczego? "W dyktaturze [media - M.S] należą do państwa i nie są publiczne tylko państwowe. W demokracji bardziej należą do społeczeństwa niż do państwa, czyli bardziej do obywateli niż do polityków." "Różnica pomiędzy kancelarią premiera i innymi urzędami centralnymi jest prosta. Tamte służą politykom, a media mają być wobec nich krytyczne." No i właśnie Jan Dworak (bądź co bądź były członek tej partii) wyjaśnił po co Platforma uchwaliła ustawę medialną i zniosła abonament. Nie może przecież być tak, że media - finansowane przez rząd - będą wobec tego rządu krytyczne. W polityce miłości media nie muszą spełniać roli kontrolnej, w polityce miłości miedzy kancelarią premiera a telewizją publiczną powinna istnieć absolutna jedność. Ministrowie Nowak i Arabski byliby zachwyceni.
Tak się dziwnie Platformie układa, że jak wpadnie na jakiś pomysł - oczywiste, że słuszny i racjonalny - zaraz musi z niego zrezygnować. Powód jest zawsze ten sam: Ludowcy z koalicji byli przeciw. Tę wymówkę zastosowano do niemal wszystkich punktów wyborczego programu PO. (Skądinąd ludowcami tyle że z Samoobrony, wszystkie swe klęski i niepowodzenia tłumaczył rząd PiS.) Do listy projektów poświęconych na ołtarzu pomyślności koalicji Platforma dopisała kolejny. Jak donosi "Dziennik" tym razem idzie o tzw. aferę Misiaka. Władze PO zapowiadały wówczas, że zakażą posłom wszelkiej biznesowej działalności, by uniknąć ewentualnych konfliktów interesów. Na posłów padł blady strach, ujawniono kto, co ma, przewodniczący Chlebowski zabrał się do pracy. Szybko jednak okazało się, że ograniczenia nie mają szans. Dlaczego? Według prawa bowiem rolnik jest również przedsiębiorcą, zakaz uderzyłby więc głównie w posiadaczy ziemskich z PSL, a więc w całą tę partię. Ufff. Dzięki rolnikom z PSL posłowie PO będą mogli dalej wchodzić w konflikty interesów.
"Dziś w Europie klasa polityczna to klasa bez wielkich idei. Pokolenie, które odniosło sukces, już się wyczerpało. Bohaterowie są zmęczeni." - podsumowuje naczelny "Gazety Wyborczej" minione dwudziestolecie. To prawda. Z tego, że polska klasa polityczna nie ma nie tylko wielkich idei, ale nie ma prawie żadnych, przekonują się codziennie miliony Polaków zasiadając przed telewizorem w porze wieczornego dziennika. Szkoda tylko, że bohaterowie są zmęczeni głownie tym, by nikogo z zewnątrz na szczyt nie dopuścić - dotyczy to zarówno klasy politycznej (PO i PiS robią wszystko, by żadna "trzecia siła" nie miała szans), jak i rządu dusz (mam nadzieję, że wszyscy wiedzą, co mam na myśli).