Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadząca śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci Artura Zirajewskiego, ps. Iwan – kluczowego świadka w sprawie zabójstwa szefa policji Marka Papały – przesłuchała już ok. 60 osób. „Rz” ustaliła, że jedną z pierwszych była żona zmarłego gangstera. Kobieta opowiedziała o przebiegu swoich ostatnich widzeń z mężem w gdańskim areszcie – kilka dni przed Bożym Narodzeniem („Iwan” zmarł 3 stycznia).
Co wynika z jej zeznań? Prokuratura milczy i zasłania się dobrem śledztwa. Ale „Rz” dotarła do niektórych szczegółów.
Żona Artura Zirajewskiego odwiedziła go w areszcie dwukrotnie: 16 i 22 grudnia. Rozmowy miały trwać kilkadziesiąt minut. Według informatorów „Rz” po jednym z widzeń „Iwan” miał być bardzo zdenerwowany.
„K..., wszystko się skończyło” – taką uwagę miał rzucić do żony – twierdzą nasze źródła związane z więziennictwem. Co mogły oznaczać te słowa, nikt nie chce spekulować.
Zaraz potem „Iwan” miał otrzymać gryps, który go poruszył. Natychmiast go spalił. Z informacji „Rz” wynika, że prokuratura próbuje ustalić, kto dostarczył gryps – sprawdza, czy nie mogła przekazać go żona „Iwana”. Na poniedziałkowej konferencji szef więziennictwa stwierdził, że gangster miał otrzymać gryps 23 grudnia, dzień po wizycie żony. Ale dziś wiadomo, że datę ustalono, opierając się na informacji jednego ze współwięźniów.