[b][link=http://www.rp.pl/artykul/159563,423604_Wielka_awantura__ale_maly_zysk_PO.html" "target=_blank]Przeczytaj analizę Piotra Gursztyna[/link][/b]
"W ostatnich dniach nasiliły się moje problemy zdrowotne związane z uciążliwym bólem gardła, które uniemożliwiają mi swobodne, wielogodzinne złożenie zeznań" – stwierdził były minister sportu Mirosław Drzewiecki w piśmie, które dotarło w piątek do hazardowej komisji śledczej. Posłów wprawiło to w osłupienie. Drzewiecki jest nie tylko jednym z głównych bohaterów afery hazardowej, ale też jednym z najważniejszych świadków komisji. Posłowie wiążą z jego zeznaniami duże nadzieje.
– Obleciał go strach – komentował Bartosz Arłukowicz z Lewicy. Jego zdaniem Drzewiecki chce zyskać czas, by przygotować się do przesłuchania. – Musi przeczytać stenogramy Zbigniewa Chlebowskiego, żeby mówić to samo co on – dodaje.
– To niedopuszczalne, by członkowie komisji dowiadywali się od dziennikarzy, że wpływa takie pismo od tak ważnego świadka – oburzał się Zbigniew Wassermann z PiS.
Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła z PO rozkładał ręce. – Zgodnie z prawem świadek ma prawo taki wniosek złożyć, a ja mam obowiązek go przyjąć – tłumaczył.