– To prawda, że wyniki z majowego egzaminu są znacznie lepsze – przyznaje „Rz” prof. Krzysztof Konarzewski, dyrektor CKE. – Liczyliśmy, że tak będzie, bo maturzyści po próbie mieli jeszcze kilka miesięcy dodatkowej nauki. Zadziałał też, tak jak się spodziewaliśmy, efekt mobilizacji na prawdziwym egzaminie.
Prof. Konarzewski nie zdradza, ile dokładnie procent uczniów zaliczyło matematykę. Zaznacza jednak, że wynik z powszechnego egzaminu z matematyki nie jest tak wysoki, jak z również obowiązującego wszystkich egzaminu z języka polskiego. A ten egzamin zdaje zwykle powyżej 90 proc. osób. (w 2008 i 2009 – 94 proc. na poziomie podstawowym).
Eksperci podkreślają, że jeśli egzamin zaliczyło ponad 80 proc. zdających, to jest to dobry wynik. Zaznaczają jednak, że matura z matematyki nie była zbyt wymagająca.
Dr Jacek Stańdo, matematyk z Politechniki Łódzkiej, zaraz po majowym egzaminie ocenił w rozmowie z „Rz”, że test może zdać ok. 85 proc. maturzystów. – Pierwszy po ponad 25 latach obowiązkowy egzamin dla całej populacji uczniów nie mógł być trudny – tłumaczy Stańdo.
– Badał te same umiejętności co próbna matura. Uczniowie nie byli więc zaskoczeni zadaniami.
Matematyk Wiesław Włodarski, dyrektor LO im. Ruy Barbosy w Warszawie, dodaje: – Gdybym był na miejscu komisji, która układała zadania, też przygotowałbym test z typowych szkolnych zadań, żeby nikogo nie przestraszyć i pokazać, że matematykę można zdać. Takie zresztą było założenie tego pierwszego egzaminu. Miało zdać go wielu uczniów. Dlatego na rzetelny obraz umiejętności matematycznych maturzystów musimy poczekać, aż ucichnie dyskusja, czy matematyka na maturze jest potrzebna czy nie.