Stwierdził, że w rozmowach z nim wszyscy współpracownicy Hitlera wypowiadali się o nim z atencją i uwielbieniem jako o przemiłym człowieku. – Mnie interesował właśnie ten prawdziwy, żywy Hitler. A nie Hitler potwór, którego wykreowała wojenna, aliancka propaganda – mówił.
Zapewnił jednak, że nie chce przedstawić Hitlera jako niewiniątka. Według niego był to „niemoralny człowiek zdolny do okrucieństwa”. Irving przytoczył opowieść, którą usłyszał od jednej z sekretarek wodza Trzeciej Rzeszy. Kobieta towarzyszyła mu podczas nocy długich noży i widziała, jak osobiście kierował aresztowaniami dowódców SA. – Potem wszedł do sali i powiedział: „Już po wszystkim. Teraz muszę wziąć gorący prysznic i będę jak nowo narodzone dziecko”. Te okropne słowa tą kobietą wstrząsnęły. Dziś sporo mówią o Hitlerze – podkreślił Irving.
[srodtytul]O sobie[/srodtytul]
Irving podczas wykładu uchylił rąbka tajemnicy w sprawie przygotowywanej od wielu lat biografii Himmlera (ma się ukazać za rok). Historyk miał dotrzeć do dokumentów i zdjęć, które wskazują, że szef SS wcale nie otruł się w brytyjskiej niewoli. Jako „największy z niemieckich zbrodniarzy” miał zostać zlinczowany przez alianckich oficerów. Być może nawet na polecenie Churchilla.
Irving nie chciał wchodzić w szczegóły, gdyż – jak się wyraził – jeżeli powie za dużo, „nie kupicie mojej książki”. Był to oczywiście żart, ale trudno było nie zauważyć, że boryka się z problemami finansowymi. Kilka razy podkreślił, że jest biedny jak mysz kościelna, że jego wrogowie go zrujnowali. Prosił o kupienie jego książek bądź wsparcie finansowe.
– Historyk w dzisiejszych czasach stoi na rozstaju dróg. Ma dwa wybory. Albo pieniądze, albo prawda. Jeżeli będzie pisał zgodnie z wymogami propagandy, którą do dziś uprawiają „naukowcy”, będą się na niego sypały zaszczyty. Jeżeli odważy się dociekać, jak było naprawdę, spadną na niego anatema i represje. Nic tak bowiem ludzi nie oburza, jak rozbijanie stereotypów i mitów, na których byli wychowani – przekonywał.
Irving z wyraźnym żalem opisywał szczegóły swojego aresztowania przez „austriackie gestapo czy jak to się teraz nazywa” i pobyt w więzieniu. Uważa się za męczennika za wolność słowa. – Ja tak naprawdę jestem tradycyjnym brytyjskim liberałem. Uważam, że każdy powinien mówić i robić, co mu się żywnie podoba. Dopóki oczywiście nie wali współobywateli pięścią po nosie. Niestety ja ostatnio po nosie dostaję coraz częściej – powiedział.
Zapytany, dlaczego nie zrezygnuje z pisania i nie zajmie się czymś innym, odpowiedział, że robi to dla „milionów” swoich zwolenników. – To oni dają mi wiarę, że to, co robię, ma sens. Gdy siedziałem w więzieniu, dostawałem tysiące listów poparcia. Jest wielka różnica między tym, co piszą o mnie media, a co sądzą zwykli ludzie – przekonywał. – Nie inaczej jest w Polsce. Gdy byliśmy w Bełżcu, czekał tam na mnie starszy Polak, około osiemdziesiątki. Miał ze sobą „Wojnę Hitlera” i poprosił o autograf. Ponieważ nie wiedział, kiedy zjawię się w tym miejscu, czatował tam przez bite dwa dni, od świtu do nocy. Bardzo mnie to wzruszyło. Właśnie dla takich ludzi piszę moje książki.
[ramka][srodtytul]Wzlot i upadek historyka[/srodtytul]
David Irving był jednym z najlepiej zapowiadających się historyków II wojny. Choć począwszy od pierwszej książki „Drezno. Apokalipsa 1945” (1963), jego publikacjom towarzyszyły kontrowersje, nie negowano jego olbrzymiej wiedzy oraz umiejętności wyszukiwania źródeł i docierania do świadków historii.
Ale im więcej wydawał, tym częściej oskarżano go o antysemityzm i sprzyjanie Trzeciej Rzeszy. Kontrowersje wywołała m.in. słynna „Wojna Hitlera” (1977) czy poświęcone wydarzeniom na Węgrzech w 1956 roku „Powstanie!” (1981).
Mimo to Irving cały czas uważany był za autorytet. To on w 1983 r. zdemaskował fałszywe dzienniki Hitlera.
Irving coraz częściej zaczął jednak wypowiadać kontrowersyjne poglądy na temat Holokaustu.
W 1998 r. przegrał w sądzie z historyk Deborą Lipstadt. Sąd uznał, że Irving jest negacjonistą Holokaustu. Proces zrujnował go finansowo i zniszczył jego reputację. Przestano traktować go poważnie. W 2005 r. został aresztowany przez austriacką policję. Skazany za negowanie Zagłady spędził za kratami ponad rok. To, że wycofał się z „metodologicznego błędu”, za jaki uznał twierdzenie, że Niemcy nie gazowali Żydów, niewiele mu pomogło. [/ramka]
[b]Obejrzyj nagranie w naszej telewizji tv.rp.pl[/b]