Na zajęciach z technik prezentacji studenci prof. Andrzeja Kraśniewskiego z Politechniki Warszawskiej piszą referat na konferencję naukową, a potem na ten sam temat tekst dla osób, które nie mają wiele wspólnego z naukami technicznymi. – Gimnazjaliści oceniają, czy ten tekst jest zrozumiały. To przykład kształtowania umiejętności komunikacji – mówi.
Prof. Kraśniewski przewodniczy zespołowi ekspertów, który na polecenie Ministerstwa Nauki opisał, jakie efekty kształcenia powinny osiągać uczelnie techniczne. Resort chce bowiem, by od 2011 r. wszystkie uczelnie brały pod uwagę zaproponowane przez ekspertów zakresy wiedzy i umiejętności, które powinni posiąść ich absolwenci. Głównie chodzi o to, by swoją wiedzę potrafili wykorzystywać w praktyce.
Zmiana wiąże się z wprowadzeniem tzw. krajowych ram kwalifikacji i jest zapisana w projekcie nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym. Wczoraj Sejm rozpoczął nad nim prace. Posłowie domagali się publicznej debaty. Prawdopodobnie odbędzie się 9 listopada.
– Uczelnie z uprawnieniami habilitacyjnymi nie będą już musiały uzyskać zgody resortu nauki na uruchomienie nowego kierunku – mówi prof. Barbara Kudrycka, minister nauki. – Pozostałe będą mieć również swobodę w ich tworzeniu, ale będą musiały uzyskać zgodę.
Za tą swobodą idzie możliwość pisania własnych programów. Warunek? Muszą przynosić określone efekty. A to będzie wymagało większej liczby zajęć praktycznych. – Jeśli jednak sytuacja finansowa uczelni nie pozwala na prowadzenie zajęć w małych grupach, to szansa na wprowadzenie ciekawych metod jest mniejsza – zauważa prof. Kraśniewski.