To była piąta reporterska misja Ruperta Hamera w Afganistanie. 9 stycznia w prowincji Helmand kolejny raz towarzyszył patrolowi amerykańskich marines. Opancerzony samochód wojskowy, którym podróżowali, wjechał nagle na ukryty na drodze ładunek wybuchowy. Powietrzem wstrząsnęła eksplozja. 39-letni brytyjski dziennikarz zginął na miejscu. Poległo także dwóch żołnierzy, a pięć osób (m.in. fotoreporter Philip Coburn) zostało rannych.
Hamer od 12 lat pracował dla „Sunday Mirror”. Był doświadczonym korespondentem wojennym, relacjonował m.in. konflikty na Bliskim Wschodzie i w Azji. Pozostawił żonę i troje dzieci w wieku sześć, pięć i półtora roku.
16 września meksykańscy fotoreporterzy z Ciudad Juarez – Carlos Santiago Orozco i Carlos Sanchez – wyszli z redakcji „El Diario” na lunch. Podjechali samochodem do restauracji w centrum handlowym, ale nie zdążyli wysiąść. Przed autem wyrósł jak spod ziemi uzbrojony osobnik i zaczął strzelać do mężczyzn przez szybę z bliskiej odległości. Podziurawiony kulami jak sito 21-letni Orozco zginął na miejscu. Jego ciężko rannego kolegę udało się uratować.
Redakcja „El Diario” nie miała wątpliwości, że zamach był zemstą za publikacje gazety demaskujące działalność mafii narkotykowej. Niedługo przedtem gangsterzy zamordowali czołowego specjalistę tej gazety od przestępczości. Sprawców nie wykryto. W dniu pogrzebu Carlosa Orozco „El Diario” opublikowała na pierwszej stronie bezprecedensowy, dramatyczny apel do mafii.
„Jesteście de facto władzą w tym mieście, bo instytucje państwa nie są w stanie chronić naszych kolegów. Nie chcemy więcej śmierci. (...) Powiedzcie nam, czego od nas oczekujecie jako gazety?” – pytała redakcja gangsterów.