W piątek przedstawiciel władz USA poinformował nieoficjalnie, że Trump podjął decyzję o wycofaniu z Niemiec 9500 amerykańskich żołnierzy zmniejszając liczebność wojsk USA w tym kraju z 34500 do 25 tysięcy. Jak zapewniał ów urzędnik decyzja ta była efektem "miesięcy pracy dowództwa armii USA" i nie miała nic wspólnego z napięciami pomiędzy Trumpem a kanclerz Angelą Merkel, która pokrzyżowała plany prezydenta USA ws. organizacji szczytu przywódców państw G-7, na którym mieliby się oni spotkać osobiście w Stanach Zjednoczonych.
Jednak - jak podaje Reuters powołując się na swoje źródła - wielu przedstawicieli administracji zajmujących się bezpieczeństwem narodowym w Białym Domu, Departamencie Stanu i Pentagonie było zaskoczonych tą decyzją, którą tłumaczą w różny sposób: niektórzy wskazują na rozgoryczenie Trumpa w związku z fiaskiem planów organizacji szczytu G-7, inni twierdzą, że jest to efekt wpływu na prezydenta byłego ambasadora USA w Niemczech, Richarda Grenella.
Sam Grenell nazywa doniesienia o przyczynach redukcji wojsk USA w Niemczech "plotkami" i odmawia odpowiedzi na pytania na temat ewentualnej decyzji w tej sprawie i swojej roli w jej podjęciu.
Jeden z przedstawicieli administracji USA twierdzi w rozmowie z agencją Reuters, że Pentagon nie otrzymał jeszcze formalnego polecenia od prezydenta ws. redukcji kontyngentu w Niemczech. Przedstawiciele Departamentu Obrony nie wiedzą na razie jakie znaczenie ma ta decyzja na relacje z Niemcami - twierdzi rozmówca agencji.
USA nie konsultowały z Niemcami tej decyzji - potwierdzają dwa źródła zbliżone do sprawy.