Teleexpress ma 25 lat. Ćwierć wieku z Teleexpressem

Krótkie formy, gry słów, zabawne puenty. Czy na tym polega fenomen jednego z najdłużej nadawanych programów w polskiej telewizji?

Publikacja: 26.06.2011 21:15

Teleexpress ma 25 lat. Ćwierć wieku z Teleexpressem

Foto: ROL

Niedzielne, urodzinowe, wydanie "Teleexpressu" zakończyło trwający przez ostatni tydzień jubileusz 25-lecia programu. Z tej okazji przygotowano specjalną oprawę graficzną i rocznicowe elementy scenografii. Życzenia "Teleexpressowi" składali wczoraj na antenie m.in. para prezydencka Bronisław i Anna Komorowscy, premier Donald Tusk oraz prymas Polski abp Józef Kowalczyk.

Absurdy życia w PRL

Połowa lat 80. Po Sierpniu i stanie wojennym władze PRL czują, że łamie się dotychczasowa koncepcja propagandy. Że ludzie, zwłaszcza młodzi, nie oglądają "Dziennika Telewizyjnego", nie wierzą telewizji. Zapada więc decyzja: trzeba wymyślić coś nowego, atrakcyjniejszego, odrobinę luźniejszego, także pod względem kontroli, co przyciągnie młodzież. Tak powstał pomysł na program informacyjno-rozrywkowy.

– Na początku nie wierzyłem, że da się coś takiego zrobić, choćby ze względu na cenzurę – wspomina Józef Węgrzyn, ówczesny szef Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego, jeden z ojców założycieli "Teleexpressu" (razem z Andrzejem Turskim). – Zanim się obejrzeliśmy, zrobiliśmy pierwsze demo.

Na antenie "Teleexpress" zadebiutował 26 czerwca 1986 r. Do dziś trwają spory, kto prowadził pamiętne pierwsze wydanie: Wojciech Mazurkiewicz czy Wojciech Reszczyński.

Faktem pozostaje, że to ten ostatni do dziś określany jest mianem "pierwszej twarzy "Teleexpressu"". Drugą twarzą nieodłącznie kojarzoną z programem jest Sławomir Zieliński, który prowadził weekendowe wydania. Nazwę wymyślił Aleksander Perczyński, ówczesny dyrektor generalny telewizji.

Przez pierwsze sześć lat 15-minutowy program nadawany był nie o pełnej godz. 17 (jak dziś), lecz o 17.15. Każdy "Teleexpress" składał się z ok. 30 krótkich informacji z kraju i świata, ciekawostek, informacji muzycznych.

– Mówiliśmy i mówimy nieco innym językiem niż pozostałe programy informacyjne – nasz język jest mniej oficjalny, bardziej potoczny, są żarty, gra słów, zabawne puenty – podkreśla Maciej Orłoś, dziś największa gwiazda programu, związana z nim od 20 lat. – Poczucie humoru to coś, co wyróżnia "Teleexpress", do tego krótka forma sprawia, że widz może otrzymać informacje w pigułce. Nie tylko te najważniejsze, również te, których nie ma gdzie indziej w telewizji, czyli sporo różnych ciekawostek z Polski.

O rosnącej popularności programu w latach 80. zadecydowało to, że "Teleexpress" pierwszy zaczął pokazywać codzienne problemy Polaków, w tym także absurdy peerelowskiej rzeczywistości.

– Wiadomo, że nie wolno było wówczas pokazywać prawdziwego życia z narastającym ruchem opozycji, z internowaniami i strajkami, ale można było pokazywać trudy życia codziennego – podkreśla Maciej Mrozowski, medioznawca.

Oprócz tego w programie zaczęły regularnie pojawiać się tematy społeczno-kulturalne, informacje ze świata muzyki, a z czasem materiały inspirowane listami od czytelników.

Wojciech Reszczyński: – To była taka poluzowana kaszanka "Dziennika Telewizyjnego". Niby było w tym trochę powietrza, ale, nie oszukujmy się, nadal wszystko było pod ścisłą kontrolą. Mieliśmy więcej luzu, bo nie zajmowaliśmy się tym, co naprawdę ważne – nie mówiliśmy o aresztowaniach, nie ujmowaliśmy się za więźniami politycznymi.

Zbigniew Krajewski, prezenter i wieloletni lektor "Teleexpressu", podkreśla jednak, że to właśnie "Teleexpress" pokazywał, że jest inny świat. – Trzy lata przed Okrągłym Stołem i upadkiem muru berlińskiego my zaczęliśmy już delikatnie ten mur kruszyć – mówi "Rz".

W takich przypadkach władza reagowała. – Nie obyło się bez awantur, gdy "Teleexpress" wyemitował materiał o pisarzu Aleksandrze Sołżenicynie czy o lądowaniu Mathiasa Rusta na placu Czerwonym w Moskwie (niemiecki pilot w 1987 r. ośmieszył obronę powietrzną ZSRR – red.) – opowiada Węgrzyn.

W 1987 r. "na górze" zapadła decyzja, że w popularnym programie powinien wystąpić gościnnie gen. Wojciech Jaruzelski. – Wymyślili sobie, że taki występ go uwiarygodni. Była młodzież, która zadawała niby-krytyczne pytania, Jaruzelski odpowiadał. Klasyczna pokazówka. Nas, ponieważ byliśmy oglądani, lubiani i niezwykle wśród ludzi popularni, wykorzystano do tego, tak jak dziś w kampaniach politycznych wykorzystuje się celebrytów – wspomina Reszczyński.

Worki pełne listów

"Teleexpress" bił wówczas rekordy popularności. Każdy prezenter stawał się gwiazdą. Ludzie zaczepiali ich na ulicach, wyrażali sympatię, pisali listy z prośbą o interwencję, a nawet przesyłali oferty matrymonialne.

– Przyjeżdżały do nas ciężarówki z workami pełnymi listów od widzów. Nie byliśmy w stanie wszystkiego przeczytać, więc braliśmy trochę tylko z wierzchu – wspomina Węgrzyn.

Jarosław Kret, dziś popularny prezenter pogody: – "Teleexpress" prowadziłem tylko przez rok (w połowie lat 90. – red.), ale i tak zdążyłem dostać kilka ofert matrymonialnych. Jedna pani napisała do mnie, że ma audi 80 i jest właścicielką pieczarkarni i czy nie byłbym tym zainteresowany.

Obecnie najbardziej kojarzonym z programem dziennikarzem jest Maciej Orłoś. – 20 lat to chyba najdłuższy staż wśród wszystkich prezenterów programów telewizyjnych w Polsce – przyznaje Orłoś. – Zresztą osób, które są związane z "Teleexpressem" od lat, nie brakuje, np. Marek Sierocki – od 25 lat, czyli od samego początku, Beata Chmielowska-Olech – od 13. Nasi widzowie bardzo przyzwyczajają się do twarzy.

Dziś zespół programu tworzy ponad 30 osób. Oprócz Orłosia i Chmielowskiej-Olech prowadzi go Katarzyna Trzaskalska. Szefem programu jest Jerzy Modlinger.

W "Teleexpressie" kariery zaczynało wiele telewizyjnych gwiazd, np. Małgorzata Wyszyńska (dziś szefowa i prezenterka "Wiadomości"), Joanna Racewicz (dziś dziennikarka "Panoramy") czy Grzegorz Kajdanowicz (reporter "Faktów" TVN). Prezenterami programu byli też m.in. Hanna Smoktunowicz (później gwiazda "Wiadomości" TVP i "Wydarzeń" Polsatu) czy Jakub Strzyczkowski (radiowa Trójka).

Wielu z nich wspomina przygodę z "Teleexpressem" jako prawdziwą szkołę dziennikarstwa. – Na początku wydawało mi się niemożliwe opowiedzenie o ważnym wydarzeniu w 20, 30 sekund, do tego bawiąc się słowem. To naprawdę duża sztuka – podkreśla Wyszyńska.

– Ważne jest każde słowo, które znajdzie się w materiale. Taka praca uczy dyscypliny i odzwyczaja od niepotrzebnego wodolejstwa – dodaje Kret.

"Teleexpress" jest programem, w którym oprócz prezenterów ważną rolę zawsze odgrywali tekściarze i lektorzy. – To jest takie radio przykryte obrazkami. Tak jak w radiu najważniejszy jest tekst, który musi zaciekawić widza – mówi Marek Mazur, jeden z pierwszych realizatorów "Teleexpressu". – "Teleexpress" miał szczęście do wspaniałych tekściarzy. Taki był Wojtek Mazurkiewicz, który potrafił w cudowny, żartobliwy, nieco sarkastyczny sposób przekazywać informacje, taki był też Sławek Komorowski i wreszcie tak potrafi bawić się słowem też Maciek Orłoś.

Od lat w programie panuje nieformalna zasada, że prezenter i lektor nie korzystają z windy. Powód? Podobno zdarzały się przypadki utknięcia.

Dziś "Teleexpress" nadawany jest na żywo. Ale nie zawsze tak było. – Przez wiele lat z powodu trudnych warunków technicznych wypowiedzi prowadzących były nagrywane kilka godzin wcześniej, a później puszczane z taśmy. W związku z tym np. Wojtek Reszczyński miał kategoryczny zakaz pojawiania się w okolicach 17 w miejscach publicznych. Bo to, że program nie jest na żywo, było pilnie strzeżoną tajemnicą – opowiada Mazur.

Gadający domownik

Po 25 latach zdania na temat programu są podzielone. Niektórzy, jak Reszczyński, uważają, że jego formuła się wyczerpała. – Mam wrażenie, że "Teleexpress" zatrzymał się na 1986 r. i nadal jak wtedy woli nie poruszać naprawdę ważnych czy kontrowersyjnych tematów. Nic nowego nie udało się przez te 25 lat stworzyć – mówi.

Z kolei Mazur właśnie w niezmienianiu tego, co dobre, upatruje sukcesu. – Na szczęście nikomu nie przyszło do głowy rzucać programem po różnych kanałach i godzinach. Zachował dokładnie ten sam dźwięk w czołówce. Przez 25 lat ten sygnał stał się znakiem rozpoznawczym. Jest jak dzwon w kościele na wsi. Kiedy zaczyna dzwonić, ludzie wiedzą, że czas iść do kościoła. A kiedy słyszą czołówkę "Teleexpressu", zasiadają przed telewizorem – podkreśla.

Orłoś i Wyszyńska zwracają uwagę, że program nigdy nie był oskarżany o stronniczość czy sprzyjanie jakiejś partii.

– "Teleexpress" ma charakter mniej polityczny, lżejszy niż inne programy informacyjne, pewnie dzięki temu był zawsze mniej narażony na partyjne naciski – mówi Wyszyńska.

– "Teleexpress" miał szczęście do takich osób, które potrafiły w odpowiednich momentach uderzyć pięścią w stół i powiedzieć "nie". Czyli potrafiły zawalczyć o obiektywizm, uchronić nas przed próbami ingerowania w zawartość programu, w układ informacji – dodaje Orłoś.

Medioznawcy sukces programu tłumaczą głównie siłą przyzwyczajenia widzów. – Okazał się sukcesem nie ze względu na walory dziennikarskie, ale dlatego, że wpisywał się w dwie rzeczywistości i do dziś został takim gadającym domownikiem, a godz. 17 została porą na "Teleexpress" – mówi Mrozowski.

Dr Marek Palczewski, medioznawca: – "Teleexpress" wpisuje się dziś w programy typu infotainment, prezentując przy tym kulturę uśmiechu, rozrywki i optymizmu.

Choć czasy największej popularności (np. w lutym 1999 r. jeden z programów śledziło 9,5 mln widzów!) "Teleexpress" ma już prawdopodobnie za sobą, nadal utrzymuje się na podium wśród najchętniej oglądanych programów informacyjnych – tuż za "Wiadomościami" TVP 1 i "Faktami" TVN. W maju gromadził przed telewizorami średnio 3,11 mln widzów (dane Nielsen Audience Measurement dla portalu Wirtualnemedia.pl). Konkurentów pokonuje za to, jeśli idzie o udziały w rynku (w maju ok. 40 proc.).

– "Teleexpress" jest jak mała czarna, dwurzędowy garnitur czy dżinsy. Nigdy nie wyjdzie z mody – podsumowuje Zbigniew Krajewski, współtwórca i wieloletni lektor programu.

Niedzielne, urodzinowe, wydanie "Teleexpressu" zakończyło trwający przez ostatni tydzień jubileusz 25-lecia programu. Z tej okazji przygotowano specjalną oprawę graficzną i rocznicowe elementy scenografii. Życzenia "Teleexpressowi" składali wczoraj na antenie m.in. para prezydencka Bronisław i Anna Komorowscy, premier Donald Tusk oraz prymas Polski abp Józef Kowalczyk.

Absurdy życia w PRL

Pozostało 97% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo