– Odkąd ta kobieta jest w areszcie, mój koszmar się skończył. Mam nadzieję, że nigdy nie wróci – mówi „Rz" dr Adam Sidorowicz, chirurg specjalista medycyny estetycznej z Warszawy, ofiara Marty P., która dzwoniła i esemesowała do niego non stop, pisała w Internecie, że „zabija pacjentów na OIOM", a nawet przysłała mu do gabinetu prostytutkę. Dramatyczną historię „Rz" opisała w listopadzie 2010 r.
Dziś przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Woli rusza proces 31-letniej Marty P. Prokuratura miesiąc temu sporządziła akt oskarżenia.
Gdy kobiecie stawiano zarzuty, przestępstwa stalkingu, czyli uporczywego nękania, w kodeksie karnym jeszcze nie było. Dlatego została oskarżona o kilka innych przestępstw. Odpowie za groźby karalne wobec lekarza, rozpowszechnianie w Internecie pornografii, za znieważenie i zniesławienie doktora.
Zaczęło się w 2005 r. od zwykłej wizyty u lekarza. – Marta P. miała drobny problem chirurgiczny. Wizyta trwała dziesięć minut – opowiadał „Rz" dr Sidorowicz.
Po tygodniu pacjentka przyniosła kwiaty i drobny prezent. Potem zaczęła dzwonić, radząc się w sprawach medycznych. Następnie przysyłać erotyczne esemesy i e-maile z dołączonymi serduszkami. „W moim zaułku serca siedzi miłość i uwielbienie do ciebie..." – pisała.