„Z kim lub z czym się panu kojarzy senator Tomasz Misiak?", „Jego wady", „Zalety", „Proszę dokończyć zdanie: Mówi się, że..." i na koniec: „Gdyby miał pan porównać pana Misiaka do auta, to co by to był za samochód?" – takie pytania zadała dziennikarzowi „Rz" ankieterka z agencji PR Eskadra Publica.
Zdradziła, że prowadzą badania wizerunkowe i dzwonią do dziennikarzy głównie z tytułów ogólnopolskich – „tych, którzy pisali na pewne tematy". O kogo pytają? – Ja pytam o pana Misiaka, ktoś inny o panią Barbarę Zdrojewską (żona ministra kultury – red.) – wyjaśniła.
Tylko komu i po co potrzebna jest wiedza, czy senator Misiak kojarzy się dziennikarzom bardziej z mercedesem czy ze stuningowanym golfem?
Kto za tym stoi
O Tomaszu Misiaku było głośno w 2009 r. w związku z medialnymi doniesieniami na temat jego firmy Work Service SA. Podpisała ona z Agencją Rozwoju Przemysłu umowę na doradztwo dla zwalnianych stoczniowców. A jako szef Senackiej Komisji Gospodarki pracował nad specustawą stoczniową. Misiak zapewnia, że nie miał wpływu na umowę z ARP, a resort skarbu podał, że nie doszło do złamania prawa. Ale zrobił wizerunkowy kłopot PO. Gdy Donald Tusk zapowiedział, że wykluczy go z partii, złożył rezygnację.
Politycznych planów jednak nie porzucił. Chce znów startować do Senatu. Odkąd w kwietniu regionalne władze PO odmówiły mu poparcia, Misiak mówi o starcie „niezależnym". Czy chodzi o listę Obywatelskiego Dolnego Śląska, związanego z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem? Spekuluje się też, że może zatkać dziurę, jaką PO ma w Wałbrzychu. – Po aferze z kupowaniem głosów mają kadrowy kłopot i mówi się, że Misiak może być np. wspólnym, „niezależnym" kandydatem PO i PJN – mówi działacz PiS z Wrocławia.