Obaj złodzieje wpadli w zasadzkę urządzoną przez urzędnika odpowiedzialnego za sprzęt ministerstwa.

Ten zauważył bowiem, że z szafy w której przetrzymywany jest sprzęt dochodzi do kradzieży. We wrześniu zniknęło stamtąd pięć telefonów komórkowych : cztery Samsungi Galaxy oraz jeden Ericsson. Potem ktoś zabrał dwa nowe komputery przenośne, ipody, i pen-drive. Pracownik magazynu postanowił sam urządzić zasadzkę na złodzieja. W segregatorze umieścił małą kamerkę. - To było naprawdę mistrzostwo świata - przyznaje jeden z policjantów. Ukryta kamera nagrała młodego mężczyznę, który bez upoważnienia grzebie w szafie. Ministerstwo powiadomiło o wszystkim śródmiejską policję. Ta szybko ustaliła, że na nagraniu jest 24-letni Damian D. pracownik ochrony. Mężczyzna, nie jest pracownikiem resortu, a firmy wynajętej do ochrony przez ministerstwo.

Podczas przesłuchania Damian D. przyznał się do kradzieży. Wszystkie rzeczy, które zabrał zdołał sprzedać m.in. na bazarze na Wolumenie. Przyznał też, że jego występki krył starszy kolega 40-letni Artur G. a część kradzieży dokonywali wspólnie. Obaj mężczyźni już usłyszeli zarzuty kradzieży. Grozi im do pięciu lat więzienia.