Kamiński do sądu za aferę gruntową

Proces byłego szefa CBA wyjaśni, czy operacja Biura była legalna. Wpłynie też na sposób działania służb.

Publikacja: 07.12.2012 01:51

Mariusz Kamiński jest pewien, że CBA postępowało właściwie

Mariusz Kamiński jest pewien, że CBA postępowało właściwie

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Mariusz Kamiński i jego podwładni staną przed sądem oskarżeni o nadużycie uprawnień podczas rozpracowywania afery gruntowej w 2007 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zażalenia prokuratury i pokrzywdzonych na umorzenie sprawy.

– Sąd rejonowy (w czerwcu tego roku – red.) oparł się na wybiórczej analizie materiału dowodowego, a jego rozważania mają charakter niepełny. Należy przeprowadzić proces, by można było orzec, czy oskarżeni popełnili przestępstwo – mówi „Rz" Igor Tuleya, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.

Oskarżeni to były szef CBA i jego trzej współpracownicy: były wiceszef Biura Maciej Wąsik oraz byli dyrektorzy Grzegorz Postek i Krzysztofa Brendel. Prokuratura w Rzeszowie twierdzi, że przekroczyli uprawnienia, prowadząc nielegalną operację, w trakcie której podrobiono dokumenty i stosowano podsłuchy z naruszeniem prawa.

Kamiński zapowiedział wczoraj, że „wykaże całkowitą bezzasadność zarzutów". – Będziemy mieli proces, jak służby w tym kraju mają działać, jaka jest możliwość wykroczenia poza zakres przepisów prawa – stwierdziła z kolei radca Małgorzata Gut, oskarżyciel posiłkowy i była  współpracowniczka Andrzeja Leppera.

Proces rzeczywiście będzie miał szersze znaczenie. Odpowie na pytanie, co wolno służbom. Kluczową sprawą jest to, czy CBA miało wiarygodną informację o przestępstwie. Taką, która pozwala zacząć działania operacyjne i dokonać kontrolowanego wręczenia łapówki.

Tajną operację CBA zaczęło wtedy, gdy zdobyło informacje o osobach, które powołując się na wpływy w resorcie rolnictwa (kierowanym przez Leppera), twierdziły, że mogą doprowadzić do odrolnienia każdego gruntu. Mieli to być prawnik Andrzej K. i dziennikarz Piotr Ryba.

Pojęcie „wiarygodna informacja" nie jest jednoznaczne. – To rzeczywiście kwestia ocenna, trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem. Za moich czasów uważało się, że wiarygodna informacja to taka, którą potwierdzają dwa źródła – mówi „Rz" Piotr Niemczyk, były wiceszef zarządu wywiadu UOP.

Zwraca uwagę, że nawet sąd pierwszej instancji, który umorzył tę sprawę, nie był w pełni zgodny, czy CBA miało wystarczające przesłanki do rozpoczęcia tajnej operacji. Jeden z sędziów trzyosobowego składu zgłosił zdanie odrębne.

Prokuratura zarzuca też Kamińskiemu i jego współpracownikom, że CBA bezprawnie wytworzyło fikcyjne dokumenty. Było ich sporo, z podrobionymi podpisami urzędników i pieczątkami m.in. wójta gminy Mrągowo. Jednak służby, zarówno CBA, jak i np. ABW czy policja, mogą na potrzeby swych operacji takie dokumenty tworzyć. Proces i w tej kwestii może rozwiać wątpliwości – co i kiedy wolno, a co jest zakazane.

Wreszcie sprawa podsłuchów. CBA twierdzi, że były legalne, bo zastosowane za zgodą sądu. Prokuratura twierdzi, że we wnioskach o podsłuchy Biuro miało podać niepełne dane. Dlatego m.in. Lepperowi, Rybie i Andrzejowi K. nadała status pokrzywdzonych, uznając, że podsłuchiwano ich bezprawnie.

Afera wybuchła latem 2007 r. i doprowadziła do dymisji Leppera oraz rozpadu koalicji PiS, LPR i Samoobrony. W ramach operacji kontrolowanego wręczenia łapówki agent CBA podszył się pod biznesmena zainteresowanego ofertą i miał wręczyć Andrzejowi K. i Rybie 2,7 mln zł za doprowadzenie do odrolnienia ziemi na Mazurach. Część łapówki miała ponoć trafić do Leppera.

Akcja się nie udała. Spekulowano, że mężczyzn ktoś o niej ostrzegł, ale śledztwo w tej sprawie niczego nie wyjaśniło.

Mariusz Kamiński i jego podwładni staną przed sądem oskarżeni o nadużycie uprawnień podczas rozpracowywania afery gruntowej w 2007 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zażalenia prokuratury i pokrzywdzonych na umorzenie sprawy.

– Sąd rejonowy (w czerwcu tego roku – red.) oparł się na wybiórczej analizie materiału dowodowego, a jego rozważania mają charakter niepełny. Należy przeprowadzić proces, by można było orzec, czy oskarżeni popełnili przestępstwo – mówi „Rz" Igor Tuleya, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA