- Dziś wydaliśmy zarządzenie w tej sprawie.  Zrobiliśmy to z powodu złożenia zażalenia przez osobę nieuprawnioną. W środę zarządzenie zostanie wysłane do sądu, który zażalenie złożył – tłumaczy Mariusz Piłat, wiceszef prokuratury Warszawa-Praga.

Prawniczy spór pomiędzy śledczymi a sądem trwa od ładnych kilku tygodni. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania z zawiadomienia sędziego Igora Tulei. Śledczy nie doszukali się umyślności w działaniach świadków, a ten czyn ten można popełnić tylko umyślnie. Chodziło m.in. o słowa jednej z przesłuchiwanych kobiet, że na łapówkę dla lekarza rodzina musiała zaciągnąć kredyt w banku. Tymczasem sąd ściągnął dokumentację bankową, z której wynika, że kredyt był brany kilka miesięcy po rzekomym wręczeniu łapówki kardiochirurgowi. Za fałszywe zeznania świadkowi grozi do trzech lat pozbawienia wolności.

Po odmowie wszczęcia postępowania przez prokuraturę prezes mokotowskiego sądu wystąpiła do śledczych o przesłanie tej decyzji. Prezes tłumaczyła, że sąd jako instytucja publiczna ma prawo ją poznać i zaskarżyć. Prokuratura tymczasem uznała, że zawiadomienie składał sędzia Igor Tuleya, a nie sąd i odmówiła wydania swojej decyzji.

Te same argumenty śledczy podnoszą teraz przy odmowie przyjęcia zażalenia sądu na swoją decyzję. – Sąd ma prawo ją zaskarżyć – mówi prokurator Piłat. Dodaje, że w tej sprawie doszło do nieporozumień prawnych już przy składaniu zawiadomienia. – Nikt nie chce nastąpić na odcisk sądowi, teraz będzie trwała wymiana suchych prawnych racji – uważa prok. Piłat.