Tragedia rozegrała się w ostatni piątek,ale dopiero dziś poinformowała o niej prokuratura.

– Dzień wcześniej wieczorem chłopiec – wedle relacji opiekunów - miał podwyższoną temperaturę. Dziecku podano paracetamol, zrobiono okłady. Temperatura spadła – opowiada Beata Syk-Jankowska, rzecznik lubelskiej prokuratury.

Gdy rano opiekunka przyszła do chłopca okazało się, że on nie żyje. Ciało zabrano do Zakładu Medycyny Sądowej. Dziś przeprowadzono sekcję zwłok chłopca. Okazało się, że miał on śródmiąższowe zapalenie płuc.

Lubelska prokuratura wszczęła dwa śledztwa. Jedno dotyczy narażania chłopca na niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca, a drugie namawiania opiekuna do samobójstwa. Czy te sprawy się łączą? – Poza czasem oraz miejscem nic na razie nie wskazuje, by się łączyły. Prowadzimy dwa osobne postępowania – mówi prok. Syk-Jankowska.

Śledczy będą badać czy nad przebywającymi w tej rodzinie dziećmi była sprawowana należyta opieka, czy nadzór nad placówką był właściwy. Zmarły chłopiec przebywał tam od maja 2013 roku. W piątek było tam troje innych dzieci w wieku od roku do trzech lat. Zgodnie z decyzją prokuratury zabrano ich do innej placówki