Akademia Kijowska wydała całą paletę wykształconych i utalentowanych Ukraińców, dla których wszelako nie było już miejsca w zdominowanej przez katolików Polsce. Dlatego zwrócili się na wschód, za Dniepr.
Uczona Ukraina zawładnęła Moskwą. Wykształcony w Kijowie mnich Symeon Połocki, tłumacz psalmów Kochanowskiego, był wychowawcą dzieci cara Aleksego Michajłowicza. Dwoje z nich – Fiodor i Zofia – zostało potem władcami Rosji. Niedoszły projekt Symeona zakładał powołanie w rosyjskiej stolicy akademii na wzór tej z Kijowa. Językami wykładów miały być tam greka, łacina... i oczywiście polski.
Polszczyzna, której krzewicielami byli Ukraińcy, święciła wówczas na Wschodzie swoje największe triumfy. Za Fiodora była nawet językiem dworu carskiego. Za pomocą tego języka szerzono jednak prawosławie – dlatego też fenomenu „polszczyzny poza Polską" nie doceniono w samej Rzeczypospolitej ogarniętej katolicką kontrreformacją. Zresztą edukowani w Kijowie i Głuchowie Ukraińcy szerzyli w Rosji nie tyle wpływy Polski, ile Zachodu – w polskiej szacie kulturowej.
Cały tekst w Plusie Minusie
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem