W przygotowanie Roku Polski w Rosji były zaangażowane dziesiątki instytucji kulturalnych, akceptację Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego uzyskało 87 projektów – od promocji dramatów Tadeusza Różewicza przez koncerty Sinfonii Varsovii po festiwal piosenek Anny German.
Polscy artyści są w tej sprawie podzieleni. Decyzję rządu krytykuje Krzysztof Zanussi, reżyser często odwiedzający Rosję: – Mimo że głęboko nie aprobuję tego, co Rosja robi dziś na Ukrainie, to jestem za tym, żeby ten rok się odbył, choć bez oficjałek, nie jako impreza państwowa, ale jako spotkanie artystów.
Natomiast Daniel Olbrychski jest przeciwnego zdania: – Jeszcze w maju środowiska artystyczne namawiały premiera, by poczekał, aż Rosja się zmityguje. Teraz już nie ma na co czekać. Także dlatego, że i artyści rosyjscy, i znaczna część Rosjan popiera działania Putina na Ukrainie.
Inaczej w tej kwestii postępuję Londyn. David Cameron, mimo śmierci dziesięciu Brytyjczyków, nie odwołał trwającego obecnie Roku Wielkiej Brytanii w Rosji. – Można nadal słuchać Czajkowskiego i czytać Pasternaka, jednocześnie krytykując Putina. Organizacja imprez kulturalnych to szansa, aby dotrzeć do tych Rosjan, którzy myślą inaczej niż Kreml – tłumaczył „Rz" Charles Tannock, eurodeputowany rządzącej Partii Konserwatywnej.
W "Gazecie Wyborczej" krótka notka o odwołaniu Roku Polskiego, a obok informacja i rozmowa o trwającym w Petersburgu Biennale Manifesta z udziałem polskiej kuratorki i innych artystów europejskich.