Piechociński komentował w ten sposób w Radiu Zet odłożenie wprowadzania w życie gospodarczej części umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. Zdaniem wicepremiera, Zachód ma już dość zajmowania się sprawami Ukrainy.

- Kiedy spotykam moich partnerów z Zachodu i na poziomie politycznym, i na poziomie biznesowym wyraźnie oczami mówią: Janusz, niech Polska przestanie być sumieniem Europy w sprawie Ukrainy, bo my już zrobiliśmy wszystko, co dla Ukrainy mogliśmy zrobić - powiedział polityk. Dodał, że taka postawa może sprawić, że Ukraińcy "poczują niechęć do Zachodu", w tym do Polaków, "bo będą nam wypominać to, że w czasie bardziej optymistycznego Majdanu, deklaracje zachodu sięgały bardzo daleko, a skutecznej pomocy nie było".

Zapytany jednak, dlaczego Polska sprowadza rosyjski węgiel, Piechociński wyjaśnił, że robią to prywatne spółki, a państwo nie może zakazać importu węgla, bo narazi się na duże straty z powodu odwetu Rosji.

- Na liście towarów sankcyjnych nie znalazły się sankcje na węgiel. Gdyby się znalazły w kolejnym kroku był to jeden z postulatów, to pewnie przestalibyśmy importować - powiedział szef PSL. I dodał: - Zwracam też uwagę, że Rosja jest w WTO i te kilka milionów ton węgla może spowodować eksplozję w innym, wrażliwym dla nas mechanizmie - zauważył, odnosząc się do możliwości "zakręcenia gazowego kurka" dla Polski.

- Przypomnijmy sobie, jaka tydzień temu odbyła się histeria na temat dostaw ze wschodu, które wcale nie ustały, tylko były niższe niż nominały zamawiane przez PGiNG - podsumował Piechociński.