W reakcji na wyniki wyborów prezydenckich ceny akcji kredytodawców poleciały mocno w dół (indeks WIG Banki zaliczył spadek o prawie 3 proc.), ciągnąc za sobą całą giełdę. To efekt dwóch zapowiedzi z kampanii: przewalutowania kredytów we frankach po kursie zaciągnięcia oraz wprowadzenia podatku od aktywów banków, który w opinii analityków byłby dewastujący dla sektora.

– Choć brak szczegółów, jaka miałaby być konstrukcja takiego podatku, to biorąc pod uwagę informacje zawarte w programie PiS, że łącznie z dodatkowego opodatkowania banków oraz hipermarketów miałoby pochodzić 7 mld zł, trzeba założyć, że gros tej kwoty stanowiłyby środki bankowe. Jeśli podatek od aktywów miałby wynieść 0,39 proc., to można oszacować, że w skali sektora bankowego byłoby to ok. 6 mld zł, czyli ok. 37 proc. ubiegłorocznych zysków – tłumaczy Michał Konarski, analityk Domu Maklerskiego mBanku.

Inwestorzy boją się też zapowiedzi przewalutowania kredytów we frankach po kursie zaciągnięcia. Jeśli zostałaby wprowadzona w życie, byłby to bardziej radykalny scenariusz rozwiązania problemu hipotecznych kredytów walutowych niż zastosowany na Węgrzech. Pełną reakcję inwestorów zobaczymy dopiero we wtorek, kiedy do handlu przystąpią rynki zamknięte w poniedziałek z powodu Zielonych Świątek.

Dużo spokojniej na wyniki wyborów zareagował rynek walutowy i obligacji. Przecena papierów dłużnych była symboliczna, a kurs złotego osłabił się lekko rano, aby już po południu wrócić do poprzednich poziomów. – Jest jakaś niepewność polityczna, którą pewnie będzie widać w wahaniach kursu złotego, ale nie zakładam silnych zmian pod wpływem reakcji powyborczych. Istotne jest to, że Andrzej Duda wygrał na centrowym przekazie politycznym – mówi Ignacy Morawski, ekonomista BIZ Banku.

Analitycy przypominają też, że prezydent w Polsce nie wpływa bezpośrednio na politykę fiskalną, a zmiany w polityce monetarnej będą widoczne dopiero w 2016 r., po nominacjach do Rady Polityki Pieniężnej. Czekają jednak na wtorkową reakcję inwestorów zagranicznych.