W tym roku kończy się kadencja pięciu z 15 sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ich następców podczas ostatniego posiedzenia przed wyborami wybierze Sejm. We wtorek minął termin zgłaszania kandydatów. Zostali nimi: szef Krajowej Rady Sądownictwa prof. Roman Hauser, prof. Andrzej Jakubecki z UMCS w Lublinie, dyrektor Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego prof. Krzysztof Ślebzak, prezes Prokuratorii Generalnej prof. Bronisław Sitek i prorektor UMK prof. Andrzej Sokala.
Formalnie wszystkich zgłosiło prezydium Sejmu. W praktyce uwzględniło propozycje klubów. Trzy pierwsze kandydatury zgłosiła PO, prof. Sitka ludowcy, a prof. Sokalę – SLD.
W trakcie głosowania w Sejmie wystarczyłyby głosy koalicji. Dlaczego swojego przedstawiciela w TK ma więc mieć SLD? – Dobra tradycja mówi, że gdy trzeba wybrać więcej niż dwóch sędziów, dochodzi do porozumienia między klubami. Z takich porozumień zawsze wyłamywał się PiS i dlatego nie zgłosił swoich kandydatów – wyjaśnia poseł PO Robert Kropiwnicki.
Inaczej sprawę postrzega Krystyna Pawłowicz z PiS, była kandydatka tej partii do Trybunału Konstytucyjnego. – Ustępstwo względem SLD jest prawdopodobnie elementem jakiejś większej umowy z PO. A PiS nie zgłosił swoich kandydatów, by nie legitymizować niezgodnych z prawem zmian w ustawie o TK – uzasadnia.
Nowelizację ustawy koalicja uchwaliła przed wakacjami. Projekt zgłosił prezydent, a głównym celem było usprawnienie rozpatrywania spraw przez TK. Jednak przy okazji Sejm przyśpieszył termin wyboru nowych sędziów w miejsce tych, którzy kończą kadencję.