Wczoraj wieczorem w Warszawie, na ulicy funkcjonariusze CBA zatrzymali byłego już posła PSL Jana Burego. Obecnie jest już w drodze do katowickiej prokuratury. Postanowienie o zatrzymaniu wydała katowicka Prokuratura Apelacyjna prowadząca duże i wielowątkowe śledztwo dotyczące polityczno - biznesowego układu na Podkarpaciu skąd pochodzi Bury. Dlaczego katowicka prokuratura zdecydowała się zatrzymać exposła PSL przez CBA, skoro chciała wezwać go na przesłuchanie po wygaśnięciu mandatu (Bury nie dostał się do Sejmu VIII kadencji).
- Sprawa do której został on zatrzymany nie dotyczy zarzutów z wniosków o uchylenie immunitetu, ale korupcji - mówi „Rzeczpospolitej” Leszek Goławski, rzecznik prokuratury. Czynności zaplanowano po południu. Według informacji „Rzeczpospolitej’ chodzi o konfrontację z innym podejrzanym, Marianem D., prezesem firmy paliwowej z Leżajska, który miał korumpować między innymi byłego posła. Dlatego Bury musiał być zatrzymany.
Według nieoficjalnych informacji zarzuty w głównym wątku śledztwa dla Jana Burego były więc kwestią czasu, o czym kilkakrotnie pisała „Rzeczpospolita”.
Powód? Zarzut wręczenia mu korzyści za wsparcie w uzyskaniu m.in. kontraktów paliwowych już wcześniej usłyszał Marian D. – To logiczne, że skoro ma go dający, będzie go miała osoba wskazana jako biorąca – mówi nasz rozmówca z wymiaru sprawiedliwości.
Według nieoficjalnych informacji chodzi o łapówki - rozłożone na kilka lat - mające sięgać łącznie nawet kilkuset tysięcy złotych, a także sztabkę złota. Do ich dawania posłowi w zamian za pomoc w załatwianiu najróżniejszych spraw, Marian D. miał przyznać się w śledztwie.