Liderem sondaży niezmiennie jest Prawo i Sprawiedliwość. Ale bardzo interesujące rzeczy dzieją się za jego plecami – w rywalizacji między Nowoczesną a Platformą Obywatelską. Rywalizacji o to, kto zostanie przez wyborców ostatecznie rozpoznany jako główna siła opozycyjna wobec obozu rządzącego.
Miller dał przykład
W badaniach opinii publicznej raz to formacja Ryszarda Petru pokonuje ugrupowanie Grzegorza Schetyny, a drugi raz sytuacja jest odwrotna. Widać jednak, że do śmiertelnego boju musi dojść i stan pewnej równowagi, z jakim mamy w tym pojedynku do czynienia obecnie, nie będzie trwał wiecznie. Któraś z tych partii musi okazać się zdecydowanym liderem w wyścigu po laur „opozycji jej prezesowskiej mości".
Oczywistym warunkiem, o czym już pisałem wcześniej na portalu 300polityka.pl, jest totalność strategii. W polskich warunkach tylko opozycyjność totalna, bezwarunkowa i na każdym froncie daje szanse pokonania partii rządzącej i wybicia się na czoło wszystkich ugrupowań opozycyjnych.
Testował to Leszek Miller wobec AWS, potem PO i PiS wobec Leszka Millera, a następnie PiS i PO wzajemnie wobec siebie. I zawsze efekt był ten sam – im bardziej fundamentalną, niekonstruktywną i populistyczną opozycją się było, tym większe miało się szanse na pokonanie formacji rządzącej i zdystansowanie innych podmiotów opozycyjnych.
Punkt dla Schetyny
W tej dyscyplinie, totalnej opozycyjności wobec rządu Beaty Szydło, na razie lepsza jest PO. To jej lider ogłosił, że taki właśnie model konfrontacji wybiera i trwa w tym postanowieniu. Nie wystarczy bowiem czegoś zapowiedzieć, warto także to potem realizować.