Akt oskarżenia za śmiertelny wyścig

Ścigał się z motocyklem i przyczynił się do wypadku, który spowodował ktoś inny – czy taka koncepcja prokuratury przekona sąd?

Aktualizacja: 03.09.2021 06:54 Publikacja: 02.09.2021 20:14

Akt oskarżenia za śmiertelny wyścig

Foto: PAP, Darek Delmanowicz

Prokuratura w sprawie głośnego wypadku w Warszawie oskarża kierowcę, który ścigając się z motocyklistą, przyczynił się do tragedii. Pierwotnie przed sądem stanął tylko bezpośredni sprawca, i został skazany. Teraz zarzutów doczekał się też Michał W., który w środku dnia miał urządzić sobie wyścigi. „Rzeczpospolita" poznała główne tezy aktu oskarżenia. Prokurator – to podejście nowatorskie – w zarzucie przywołał przepis dotyczący organizacji wyścigów.

Chodzi o śmiertelny wypadek na warszawskim Gocławiu w sierpniu 2016 r. Kierowca toyoty Andrzej J., na skrzyżowaniu ulic (Fieldorfa i Meissnera) skręcając w lewo, wymusił pierwszeństwo na jadącym z naprzeciwka fordzie. Po zderzeniu Michał W. z impetem wpadł fordem na chodnik. Na miejscu zginęła 41-letnia rowerzystka, a pieszy i małe dziecko zostali ranni.

Czytaj więcej

Pracowite wakacje fotoradarów. Ponad ćwierć miliona zdjęć

Konsekwencji nie było, za co na śledczych spadła fala krytyki. Teraz prokuratura naprawia zaniechanie – w sierpniu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko W.

Warszawska prokuratura oskarżyła tylko bezpośredniego sprawcę – Andrzeja J., a sąd skazał go na osiem miesięcy więzienia, po apelacji zamienione na karę w zawieszeniu. Michał W. – co zaznaczył sąd – jechał za szybko, co miało wpływ na wypadek. Konsekwencji nie było, za co na śledczych spadła fala krytyki. Teraz prokuratura naprawia zaniechanie. – Kierujący fordem Michał W. bez zapewnienia bezpieczeństwa oraz uzyskania zezwolenia na prowadzenie wyścigu ścigał się z motocyklem, przekraczając dopuszczalną prędkość o nie mniej niż 29 km/h, i nie zachowując szczególnej ostrożności przy zbliżaniu się do skrzyżowania, zderzył się z toyotą wykonującą manewr skrętu w lewo. Utracił panowanie nad pojazdem i wjechał na chodnik, gdzie potrącił trzy osoby, z których jedna zmarła – mówi nam prok. Marcin Saduś, autor aktu oskarżenia, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Dowodem na to, że kierowca się ścigał z motocyklistą (nie wiadomo, kim był), ma być nagranie z monitoringu ze skrzyżowania poprzedzającego to, na którym doszło do wypadku – widać na nim stojące obok siebie motocykl i forda. „Po zmianie świateł pojazdy ruszyły dynamicznie (...) systematycznie zwiększając prędkość" – wskazuje akt oskarżenia. W mieście wolno jechać do 50 km/h, biegły ustalił, że w chwili zderzenia z toyotą ford (mocna wersja, ok. 300 koni mechanicznych) jechał co najmniej 79 km/h. Jeden ze świadków widział, jak ford i motocykl się ścigały, „gwałtownie ruszyły" ze skrzyżowania, a przed wypadkiem jechały z dużą prędkością.

Prokurator w zarzucie przytoczył m.in. art. 65 Prawa o ruchu drogowym, który przy organizacji wyścigów stawia liczne wymogi. – Tu ściganie się nie miało zorganizowanej formy. Ale jeśli ktoś na światłach rywalizuje z pojazdem obok, to można przyjąć, że urządza wyścig. Warto z taką interpretacją się zmierzyć – ocenia doświadczony policjant drogówki.

Biegły taktykę jazdy Michała W. uznał za „nieprawidłową z uwagi na przekroczenie prędkości", i wskazał, że gdyby respektował ograniczenia, w najgorszym razie doszłoby do niegroźnej kolizji.

Czytaj więcej

Nowy taryfikator mandatów. 15 punktów za przekroczenie prędkości

Na niekorzyść Michała W. działa jego „drogowa przeszłość". Ten młody wiekiem i stażem kierowca (w chwili wypadku miał 26 lat) „od 2010 r. był ponad 30-krotnie karany za wykroczenia drogowe, w tym kilkukrotnie za rażące przekroczenie prędkości, przy czym dwa razy powyżej 50 km/h, a także spowodowanie kolizji drogowej" – wskazuje akt oskarżenia.

W. się nie przyznał i odmówił wyjaśnień. Jego obrońcą jest mec. Tadeusz Wolfowicz, jeden z najlepszych adwokatów w sprawach wypadków komunikacyjnych. Prokurator w zarzucie przytoczył m.in. art. 65 Prawa o ruchu drogowym. – Tu ściganie się nie miało zorganizowanej formy. Ale jeśli ktoś na światłach rywalizuje z pojazdem obok, to można przyjąć, że urządza wyścig – ocenia doświadczony policjant drogówki.

Mariusz Ciarka, rzecznik KGP, zaznacza: – Nie ma przepisu, który wprost zakazuje nielegalnych wyścigów. Ale kierowca, który się ściga, popełnia szereg różnych wykroczeń i stwarza często zagrożenie dla osób postronnych.

Tzw. drifty i zwykle nocne wyścigi na publicznych drogach to problem. – Głównie młodzi kierowcy umawiają się na nie przez szyfrowane komunikatory, np. dając hasło „kwadrans wyścigów na moście" – wskazuje Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KGP. – Namierzają ich policyjne grupy Speed.

Prokuratura w sprawie głośnego wypadku w Warszawie oskarża kierowcę, który ścigając się z motocyklistą, przyczynił się do tragedii. Pierwotnie przed sądem stanął tylko bezpośredni sprawca, i został skazany. Teraz zarzutów doczekał się też Michał W., który w środku dnia miał urządzić sobie wyścigi. „Rzeczpospolita" poznała główne tezy aktu oskarżenia. Prokurator – to podejście nowatorskie – w zarzucie przywołał przepis dotyczący organizacji wyścigów.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany