Dr. hab. Zbigniew D. był kanclerzem prywatnej Uczelni Nauk Społecznych w Łodzi. Jednocześnie w uczelni zatrudnieni są członkowie jego rodziny, żona Urszula jest rektorem, syn Piotr kanclerzem, a drugi syn Karol pracownikiem administracji.
Zbigniew D. w przyszłości był dyrektorem Łódzkiego Klubu Sportowego (ŁKS). Naukowiec zaproponował jednej z kobiet, że za 2,5 tys. złotych uzyska dyplom bez konieczności uczęszczania na zajęcia lub zdawania egzaminu. Sprawa została zgłoszona na policję.
Mężczyzna został złapany przez funkcjonariuszy podczas przekazywania dyplomu. Za wzięcie łapówki w związku z pełnieniem funkcji publicznej grozi mu do ośmiu lat więzienia.
W ramach śledztwo policja sprawdziła telefon oskarżonego. Zbigniew D. rozmawiał m.in. z Anną Lewandowską, żoną kapitana reprezentacji Polski Roberta Lewandowskiego. Rozmowa dotyczyła m.in. magisterki napastnika Bayernu Monachium. D. proponował także kolejne tytuły naukowe dla obojga małżonków.
Podczas przeszukania funkcjonariusze znaleźli zdjęcie dyplomu Lewandowskiego z pieczątką Uczelni Nauk Społecznych. Podpis złożyła żona Zbigniewa D., rektorka uczelni. Z daty na dyplomie wynika, że do obrony pracy doszło 23 marca 2018 roku, dzień wcześniej Polska grała z Nigerią we Wrocławiu, a Lewandowski był na zgrupowaniu kadry.
Trzy miesiące później Zbigniew D. rozmawiał z Anną Lewandowską. Poinformował, że ma dla niej "teczkę", jednak nie wiadomo z jaką zawartością.
W aktach sprawy znajdują się dokumenty, z których wynika, że D. proponował Lewandowskim dwa dyplomy MBA, podyplomowe studia, które trwają 3-4 semestry. Oczekiwał w zamian ok. 25 tys. złotych. Pojawiła się również propozycja doktoratu dla Anny Lewandowskiej.
W śledztwie pojawiają się również nazwiska innych piłkarzy. Pomocnik Jacek Góralski rzekomo miał zapłacić 10 tys. złotych za dyplom. Piłkarz miał 8 października 2017 r. otrzymać piątkę na obronie licencjatu na kierunku "Teologia adwentystyczna", specjalność "Promocja zdrowia z elementami zdrowia publicznego". Tego dnia zawodnik był na meczu kwalifikacyjnym do Mistrzostw Świata Polska-Czarnogóra.
W aktach znalazły się również zdjęcia dyplomów maturalnych wystawionych na Arkadiusza Milika i jego brata Łukasza. Piotr Świerczewski, były reprezentant Polski, miał rozmawiać z naukowcem na temat zakupu kilku dyplomów.
- Bzdura kompletna. Wie pan, no bzdura. Ja po prostu kiedyś byłem trenerem w Łodzi i zrobiłem sobie normalnie dokumenty. Byłem w szkole pana D., nie pamiętam, jaka to była szkoła, na ul. Kamińskiego, skończyłem tę szkołę normalnie. Znam jego syna, bo prowadzi w Warszawie gabinet rehabilitacyjny i się kumplujemy - mówi Onetowi.
Zbigniew D. miał również rozmawiać z komentatorem sportowym Mateuszem Borkiem. Z treści wynika, że Borek w 2016 roku miał dziękować za przesłanie dyplomu.
Więcej: Onet.pl