Podczas wczorajszej wizyty w Warszawie nowa niemiecka pełnomocnik rządu RFN ds. niemiecko-polskiej współpracy społecznej i przygranicznej przekonywała: – Niemcy i Polacy wspólnie patrzą w przyszłość.

Wtórował jej Władysław Bartoszewski, pełnomocnik Donalda Tuska ds. dialogu międzynarodowego: – To nie jest żadna sensacja, to jest normalność. My chcemy, żeby to była normalność z myślą o przyszłości, nie o przeszłości. Przeszłość powinna się znajdować w rękach wykwalifikowanych historyków.

Mimo tych deklaracji omawiali m.in. sprawę udziału szefowej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach we władzach rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, która może mieć zasadniczy wpływ na kształt projektu poświęconego wysiedleniom znanym pod nazwą „Widoczny znak”. Sprawa udziału Steinbach jest przedmiotem sporu między CDU/CSU i FDP – koalicjantami rządu w Berlinie. – Nie będziemy tolerować rozwiązania, które byłoby przeszkodą dla pojednania – zapewniła Pieper.

Zapewniła też, że Niemcy przestrzegają zobowiązań wynikających z polsko-niemieckiego traktatu sąsiedzkiego, tzn. prawa Polonii do własnego języka i tożsamości kulturowej. Zapowiedziała, że będzie się starać, by w każdym landzie przynajmniej w jednej szkole niemieccy uczniowie mogli się uczyć języka polskiego.

Podczas spotkania pytano o ujawniony przez „Rz” apel kombatantów do niemieckich kolei Deutsche Bahn o utworzenie specjalnego funduszu na rzecz polskich ofiar II wojny światowej. Bartoszewski, który sam był wieziony w bydlęcym wagonie do obozu Auschwitz, stwierdził, że należałoby działać w tej sprawie poprzez instytucje pozarządowe, odwołując się do „gestów humanitarnych”. – Nie sądzę, żeby niemiecka kolej była na to absolutnie głucha i ślepa – mówił.