Kiedy naprawdę zginął Olewnik

Nie jest pewne, czy zwłoki Krzysztofa leżały w ziemi przez trzy lata. Biegły tak orzekł, ale tego nie zbadał

Aktualizacja: 21.01.2010 08:47 Publikacja: 21.01.2010 01:21

Krzysztof Olewnik (fot: Krzysztof Wojda)

Krzysztof Olewnik (fot: Krzysztof Wojda)

Foto: Reporter

Po ujawnieniu decyzji gdańskiej prokuratury o ekshumacji zwłok porwanego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika na jaw wychodzą kolejne zaskakujące fakty świadczące o zaniedbaniach przy identyfikacji zwłok.

Oprócz ujawnionych już niezgodności próbek DNA pobranych z ciała, które w 2006 r. prokuratura zidentyfikowała jako ciało Krzysztofa Olewnika, pojawiły się wątpliwości dotyczące czasu, w którym został zamordowany.

– Zawarte w opinii biegłego z 2006 r. stwierdzenie, iż ciało Olewnika leżało w ziemi trzy lata, jest gołosłowne – mówi rozmówca „Rz” z wymiaru sprawiedliwości. – Nie wykonano badań, które by to potwierdziły.

[wyimek]Syn biznesmena został uprowadzony w październiku2001 roku[/wyimek]

Jak to możliwe? Kiedy jesienią 2006 r. w lesie pod Różanem policjanci, dzięki wskazówkom Sławomira Kościuka – jednego z porywaczy – odnaleźli zakopane w ziemi ciało, prokurator Piotr Jasiński szybko zarządził badania mające m.in. potwierdzić tożsamość ofiary.

Zlecono je specjalistom z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. To w ich badaniach prokuratorzy dopatrzyli się wielu błędów.

W przygotowanej wówczas opinii biegły z tego laboratorium jednoznacznie stwierdził, że ciało Krzysztofa przeleżało w ziemi przez blisko trzy lata. Pokrywało się to z wyjaśnieniami porywaczy, którzy przyznali, że zabili Olewnika jesienią 2003 r., krótko po odebraniu od rodziny 300 tys. euro okupu.

– Aby to ustalić, należało wykonać specjalistyczne badanie: pobrać próbki ziemi z miejsca odkrycia zwłok, zbadać stopień ich rozkładu w powiązaniu ze środowiskiem, w jakim przebywały – opowiada jeden z informatorów „Rz”. To skomplikowana analiza, w której bierze się pod uwagę m.in. temperaturę czy wilgotność powietrza.

Tymczasem – jak się dowiedzieliśmy – ekspert z olsztyńskiego laboratorium takiego badania nie wykonał.

Jednak jako pewnik podał w opinii, iż ciało było w ziemi trzy lata. – Prawdopodobnie opierał się tylko na informacjach podanych przez Kościuka – twierdzi informator „Rz”.

Gdańscy śledczy pod koniec 2009 r. zaczęli mieć wątpliwości co do badań z 2006 r. Dlatego prokuratorzy całość dokumentacji medycznej przekazali do oceny biegłemu z gdańskiego Zakładu Medycyny Sądowej.

– Jego ocena jest jednoznaczna: biegły wytknął naruszenie procedur obowiązujących przy prowadzeniu badań i stawianie wniosków niepopartych badaniami – mówi nasz informator. Zdaniem biegłego nie było podstaw, by twierdzić, że odnalezione wówczas ciało przebywało w ziemi przez trzy lata.

Gdańska prokuratura oficjalnie na temat tej sprawy nie chce się wypowiadać. Zasłania się dobrem śledztwa.

– Mamy zastrzeżenia do procedury, na podstawie której poczyniono pewne ustalenia – mówi wymijająco mec. Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników.

Teraz – jak wynika z informacji „Rz” – po ekshumacji zwłok, która odbędzie się w przyszłym tygodniu, śledczy chcą zlecić nie tylko powtórne badanie DNA, ale też badanie, które pozwoli ze stuprocentową pewnością określić, jak długo ciało leżało w ziemi.

Dlaczego jest to ważne? By mieć pewność, czy Olewnik został zabity w miejscu i w czasie, o których dotąd wiemy.

Jedna z wersji, którą weryfikują śledczy, zakłada, że porywacze i zabójcy Sławomir Kościuk i Robert Pazik rzeczywiście zakopali ciało Krzysztofa pod Różanem. Ale jeszcze zanim Kościuk zaczął sypać i wskazał miejsce ukrycia zwłok, szef gangu Wojciech Franiewski mógł wykopać ciało i umieścić tam inne zwłoki.

Sławomir Kościuk, który w 2006 r. wskazywał miejsce ukrycia ciała, mógł o tym nie wiedzieć i być przekonany, że to szczątki Olewnika. – Hipoteza wydaje się szokująca, ale niczego nie można wykluczyć – zaznacza rozmówca „Rzeczpospolitej”.

Kilka dni temu prokuratorzy z Gdańska przesłuchali biegłego i pracowników olsztyńskiego Laboratorium Kryminalistycznego. Niewykluczone, że usłyszą zarzuty.

To tam w 2006 r. przeprowadzono również badania DNA, co do których dzisiaj są wątpliwości. Jak ustaliliśmy, próbki materiału genetycznego pobrano wówczas od ojca i od matki. Nie wiadomo, która z nich ostatecznie została porównana z DNA odnalezionych zwłok. Tymczasem przy dającej niemal stuprocentową pewność identyfikacji zwłok tzw. metodzie mitochondrialnej ważne jest pobranie materiału DNA od matki. Bo tylko w tym przypadku tzw. mt DNA będzie zgodny i da niepodważalny dowód pokrewieństwa.

– Mogły się zdarzyć błędy proceduralne. Ale nie wierzę, by ponowne badanie DNA dało inny wynik, niż ten uzyskany w naszym laboratorium – mówi „Rz” policjant z laboratorium w Olsztynie.

Po ujawnieniu decyzji gdańskiej prokuratury o ekshumacji zwłok porwanego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika na jaw wychodzą kolejne zaskakujące fakty świadczące o zaniedbaniach przy identyfikacji zwłok.

Oprócz ujawnionych już niezgodności próbek DNA pobranych z ciała, które w 2006 r. prokuratura zidentyfikowała jako ciało Krzysztofa Olewnika, pojawiły się wątpliwości dotyczące czasu, w którym został zamordowany.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej