Były minister sportu i były szef Klubu Parlamentarnego PO służyli pomocą dolnośląskiemu biznesmenowi Ryszardowi Sobiesiakowi w sprawie jego inwestycji w Zieleńcu – wynika z analizy materiałów CBA dla wrocławskiej prokuratury, do której dotarła „Rz”. Zawiera ona m.in. nowe, nieznane stenogramy podsłuchów z akcji biura o kryptonimie „Yeti” (to przy tej operacji funkcjonariusze wpadli na trop afery hazardowej).
Dokumenty te przeczą zeznaniom obu polityków, którzy przed sejmową komisją śledczą twierdzili, że nie pomagali Sobiesiakowi w jego interesach.
[srodtytul]Drzewiecki na telefon[/srodtytul]
– Nasza znajomość, sądząc po stenogramach (z podsłuchów CBA – red.), mogła sprawiać wrażenie dużej zażyłości, w praktyce sprowadzała się jednak do spotkań na turniejach golfowych i innych imprezach sportowych (...). Nie rozmawialiśmy na temat jego interesów, także tych związanych z hazardem. Nie pomagałem mu w sprawach związanych z jego działalnością gospodarczą – zeznał Mirosław Drzewiecki.
Jednak według dokumentów z akcji „Yeti” były minister był zorientowany w biznesowych problemach Sobiesiaka, któremu bardzo zależało na szybkim uruchomieniu wyciągu narciarskiego w Zieleńcu. Bez interwencji wysoko postawionych polityków nie otrzymałby tak szybko potrzebnej zgody resortu środowiska na wylesienie terenu. – Słuchaj, będę dzwonił, już zaraz się dowiem – zapewniał Drzewiecki biznesmena.