Marek Jękot, który prowadzi śledztwo w sprawie multimedialnej konferencji Jerzego Engelkinga z lata 2007 r., zamierza je umorzyć – ustaliła „Rz” w dwóch niezależnych źródłach. Podczas konferencji ówczesny zastępca prokuratora generalnego przedstawił teorię, według której Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA, mógł być sprawcą przecieku w sprawie akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa (tzw. afera gruntowa).
Prokurator Jękot – jak twierdzą informatorzy „Rz” (sam jest na zwolnieniu lekarskim i nie kontaktuje się z mediami) – odmawia postawienia Engelkingowi zarzutów przekroczenia uprawnień lub ujawnienia tajemnicy postępowania. Zrezygnował też z przedłużenia delegacji do rzeszowskiej Prokuratury Okręgowej i wrócił do Prokuratury Rejonowej w Łańcucie.
Z naszych informacji wynika, że przełożeni Jękota sugerowali mu, by kontynuował śledztwo. Prokurator zażądał wtedy wydawania mu poleceń na piśmie.
W tej sytuacji – jak ustaliła „Rz” – władze rzeszowskiej prokuratury rozważały różne koncepcje kontynuowania tej sprawy. Rozważano przekazanie sprawy innemu prokuratorowi. Problem w tym, że materiał zebrany w śledztwie zajmuje wiele tomów akt, z których część jest tajna. Nowy referent musiałby poświęcić kilka miesięcy na zapoznawanie się z dokumentami. Postanowiono więc, że śledztwo będzie dalej prowadził Jękot. – Sprawa została przekazana do Prokuratury Rejonowej w Łańcucie – informuje Mariola Zarzyka-Rzucidło, rzecznik rzeszowskiej Prokuratury Okręgowej. I podkreśla: – Do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów.
Tymczasem w rzeszowskiej apelacji, która nadzoruje też prokuraturę w Łańcucie, zastanawiają się, jak do sprawy odniesie się nowy prokurator generalny Andrzej Seremet. Jak nieoficjalnie mówią śledczy, dotąd sugestie w sprawie Engelkinga przychodziły „z samej góry”. Seremet oficjalnie rozpocznie urzędowanie 31 marca. Dzień wcześniej upływa termin, w którym śledztwo powinno być zakończone albo przedłużone.