RZ: Prokuratura upiera się, że pański klient po wyjściu na wolność może wyjechać za granicę.
Leszek Cholewa: Mogę powtórzyć argumenty, które podniósł sąd na rozprawie, że byłoby to zachowanie nieracjonalne, ponieważ świat jest mały, coraz mniejszy. Gdyby mój klient tak postąpił, zrobiłby uprzejmość Zbigniewowi Ziobrze i Jarosławowi Kaczyńskiemu, którzy krytykują decyzję o wypuszczeniu go na wolność. Nie rozważam scenariusza, w którym wyjechałby z Polski.
Śledczy twierdzą, że Marek D. powinien zostać za kratkami, bo mają mocne dowody na wyprowadzanie przez niego pieniędzy spółki Blue Aries na prywatne konta.
Zarzuty miały zatrzymać mojego klienta w areszcie, gdy wygasł areszt tymczasowy w sprawie domniemanego korumpowania posła Andrzeja Pęczaka. To był tylko pretekst, żeby zatrzymać pana Marka w areszcie. Prokuratorzy zdają sobie sprawę, że materiał dowodowy jest słaby i trudno będzie komukolwiek sformułować akt oskarżenia. Poza tym mieszcząca się w Szwajcarii spółka Blue Aries należała w stu procentach do mojego klienta, więc musiałby działać na własną szkodę.
Jak Marek D. przyjął informację, że będzie wolny?