Trzy tygodnie temu „Rz” ujawniła
, że Czesław Małkowski mógł molestować podległe mu urzędniczki. Jedna z nich twierdzi również, że została przez prezydenta zgwałcona. Po naszej publikacji śledztwo w sprawie wszczęła olsztyńska prokuratura. Tydzień temu akta przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Ale nim trafiły one na Podlasie, prokuratura w Olsztynie zapewniła kobiety, że będzie chciała im przyznać status świadka incognito.
Czyn białostockich prokuratorów to patologia - prof. Piotr Kruszyński, karnista
Białostocka prokuratura ujawniła jednak nazwiska urzędniczek. W poniedziałek rano do ratusza trafił zwykły list polecony sygnowany przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku. Śledczy prosili w nim o przesłanie teczek personalnych urzędniczek – wymieniono je z imienia i nazwiska. Kobiety są świadkami prokuratury w sprawie molestowania i gwałtu. Na końcu listu jest adnotacja, że dokumenty należy dostarczyć śledczym do 15 lutego. Korespondencja adresowana była do sekretarza miasta. Ale takiego stanowiska w Olsztynie nie ma. – Listy przekazywane są na biurko pana prezydenta – mówi Magdalena Górecka z biura prasowego ratusza. Informacja o liście i nazwiskach kobiet błyskawicznie rozeszła się po ratuszu. – Przynajmniej u mnie w wydziale już wiedzą, kto doniósł na prezydenta – mówi „Rz” pracownik magistratu. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która wysłała list, nie chce teraz szerzej komentować tego, co się stało. Adam Kozub, rzecznik prokuratury: – Mogę tylko potwierdzić, że wysłaliśmy taką korespondencję.
Dlaczego prokurator nie sprawdził, że w Olsztynie nie ma sekretarza i korespondencja kierowana jest na biurko prezydenta? Dlaczego nie pojechał po teczki osobiście? Po co w ogóle chciał te dokumenty? – Nie będę tego komentował – odparł prok. Kozub. Andrzej Tańcula, prokurator apelacyjny w Białymstoku: – Jest to dla mnie niezrozumiałe. Zażądałem już informacji o tym, co się stało.