13 maja 2008 r. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wkraczają do mieszkań i domów czterech osób. Przeszukania odbywają się u dwóch członków komisji weryfikacyjnej WSI – Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka, dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i emerytowanego oficera wojskowych tajnych służb płk. Aleksandra Lichockiego. Dwóm ostatnim prokuratura postawiła później zarzuty płatnej protekcji. Powołując się na wpływy w komisji weryfikacyjnej, mieli za pieniądze oferować pozytywną weryfikację i „korekty” w tajnym aneksie do raportu z likwidacji WSI. Po ujawnieniu afery działający w cieniu Lichocki stał się bohaterem pierwszych stron gazet.
Tygodnik „Wprost” ujawnił, że marszałek Sejmu Bronisław Komorowski spotykał się z płk. Lichockim pod koniec 2007 r. Emerytowany oficer miał mu wówczas sugerować, że może zdobyć tajny aneks. Komorowski w rozmowie z „Rz” ucina: – Znam Lichockiego, bo wyrzucałem go w latach 90. z MON.Antoni Macierewicz, były szef komisji weryfikacyjnej, pytany o Lichockiego odpowiada krótko: – Nic nie wiem o jego kontaktach z komisją, nie złożył nawet oświadczenia weryfikacyjnego.
Kim jest człowiek, który utrzymywał, że może ingerować w tajny dokument znajdujący się u prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
64-letni dziś Lichocki w PRL służył w Wojskowej Służbie Wewnętrznej i szkolił się w Moskwie. Tuż przed rozwiązaniem WSW kierował I Zarządem zajmującym się kontrwywiadem wojskowym. Odpowiadał za ochronę centralnych instytucji MON, a także m.in. Sztabu Generalnego.
Po zlikwidowaniu WSW został przeniesiony do rezerwy kadrowej nowo powstałych Wojskowych Służb Informacyjnych. W 1991 r. w randze pułkownika odszedł z wojska.