Szef specgrupy i jego dwaj podwładni podejrzani o niedopełnienie obowiązków, których skutkiem była śmierć Krzysztofa Olewnika, oraz o utrudnianie śledztwa mogą mieć złagodzone, a nawet umorzone zarzuty – dowiedziała się „Rz”.
– Dowody przeciwko nim są wątłe. Teza olsztyńskich śledczych mówiąca, że przez zaniedbania policjantów doszło do śmierci ofiary, była naciągana. Wszystko wskazuje na to, że tak sformułowane zarzuty zostaną wkrótce umorzone – uważa nasz rozmówca z Prokuratury Krajowej.
W kwietniu na polecenie olsztyńskich prokuratorów, którzy pierwsi wyjaśniali błędy w sprawie porwania i zabójstwa syna biznesmena spod Płocka, zatrzymano trzech policjantów: Remigiusza M., szefa specgrupy, oraz Macieja L. i Henryka S. To oni przez trzy lata nieudolnie prowadzili poszukiwania.
Prokuratorzy uznali, że przez ich zaniedbania Krzysztof zginął. Funkcjonariusze m.in. nie sprawdzili anonimu wskazującego bandytów i zlekceważyli kasetę, dzięki której można było dotrzeć do szefa gangu porywaczy.
Z informacji „Rz” wynika, że choć brakowało materiałów rzucających szersze światło na działania policjantów, śledczy z Olsztyna zdecydowali się stawiać im zarzuty, nie chcąc dopuścić do przedawnienia. Później zamierzali wzmocnić materiał dowodowy. Gdańscy prokuratorzy, którzy w maju przejęli sprawę, uważają, że policjantom postawiono zarzuty na wyrost.