Dziennik „Polska” mnie dzisiaj przeraził. Na okładce piękny, czerwony wykres na złowieszczym czarnym tle. Pikująca w dół linia symbolizuje wielkie kłopoty polskiej gospodarki – spadek wartości produkcji przemysłowej. Ale liczba błędów i nielogicznych informacji w „nekrologu” towarzyszącemu temu wykresowi jest zdumiewająca. Poczynając od języka polskiego: „Produkcja spada najwięcej od 7 lat” – no bo przecież jeśli już spada to „najbardziej” po merytorykę, starając się zbudować związek przyczynowo-skutkowy między produkcją, a zagrożeniem polskiej giełdy przez ataki spekulantów. Nawet jeśli on istnieje, jest wyjątkowo trudny do udowodnienia. Na pewno nie jednym zdaniem. Więc po co się w ogóle w to pakować?
A no po to, by połączyć w kilku zdaniach trzy różne gospodarcze teksty, a że jak wiadomo, to w gospodarce za każdym razem o to samo chodzi (cena spada, cena rośnie, będzie źle, albo znośnie).
Problem w tym, że dane o produkcji przemysłowej GUS ogłasza dopiero dzisiaj. Polska będąc tego świadoma postanowiła zadziałać wyprzedzeniowo: „zdaniem ekonomistów ankietowanych przez dziennik „Polska” produkcja spadła o ponad 5 proc.” Tylko, że w środku NIE MA TAKIEJ ANKIETY. Jest tylko zdanie Krzysztofa Rybińskiego, byłego wiceprezesa NBP, dziś na usługach jednej z firm doradczych.
Jak nigdy zresztą „Polskę” tematyka gospodarcza zdominowała. Tyle, że większość z tych informacji to albo tezy na siłę (np. o firmie JP Morgan z bardzo informacyjnym tytułem „Za manipulacje grozi więzienie”) czy wyciąganie czegoś czym konkurencja już dawno opisała, omówiła i przetrawiła i to przed miesiącami („Euro w 2012 r. jest nierealne”). I nie mówię tu tylko o „Rz”, ale też o „Gazecie Wyborczej”, „Dzienniku”, „Pulsie Biznesu”, „Gazecie Prawnej” czy „Parkiecie”. Absolutnie wszystkie gazety codzienne, które o gospodarce piszą, zapełniły już dziesiątki stron tekstami o tym, że euro w 2012 r. będzie trudne do przyjęcia.
I tak na marginesie „Polski” i JP Morgan jedna uwaga. Pisanie o tym, że za kolejnym dużym zleceniem na warszawskiej giełdzie stoi JP Morgan, bez żadnych dowodów, co więcej podkreślając, że choć maklerzy i doradcy inwestycyjni są pewni, że stoi za tym ten właśnie bank, ale nie chcą nic mówić, idealnie pasuje do tytułu. Tyle, czy za taką manipulację też grozi więzienie? Ja bym na miejscu „Polski” zaczekał z tym wyrokiem.