Pokaz filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas” zaplanowano w warszawskim Teatrze Wielkim na godzinę 19.00. Na premierę zaproszono około tysiąca osób – ludzi kultury, duchownych, polityków, w tym wielu dawnych działaczy opozycji demokratycznej, dzisiaj podzielonych politycznie.
– Ks. Jerzy był otwarty na wszystkich ludzi, łączył ich. Z tej perspektywy chciałem zrobić ten film i przywołać tamtego ducha wspólnoty – mówi reżyser i scenarzysta filmu Rafał Wieczyński. – Dlatego cieszę się, że ks. Jerzy znów połączy dawnych działaczy „Solidarności” i będą na premierze filmu.
Dzisiaj okaże się, czy oczekiwania autora filmu nie są na wyrost. Zaproszenie na premierę przyjął prezydent Lech Kaczyński, ale w niedzielę nie było jeszcze wiadomo, czy również premier Donald Tusk.
Film wchodzi na ekrany 25 lat od śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, który 19 października 1984 roku został porwany i zamordowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Trafia w dobry moment z jeszcze jednego powodu: jest duże prawdopodobieństwo, że jeszcze w tym roku zakończy się proces beatyfikacyjny ks. Jerzego jako męczennika systemu komunistycznego.
– Grób męczennika w czasach starożytnych miał charakter dydaktyczny. Taką rolę dzisiaj spełni film Wieczyńskiego, który jest rodzajem artystycznego reportażu – mówi konsultant filmu ks. prof. Jan Sochoń. Przyznaje, że dydaktyczne przesłanie filmu może być przeszkodą w ocenie jego artystycznych walorów.