Prokurator Staszak ma do Ziobry żal o mieszkanie

Były prokurator krajowy jest pokrzywdzonym w sprawie wywierania nacisków, którą sam nadzorował

Aktualizacja: 13.03.2009 04:18 Publikacja: 13.03.2009 01:59

Marek Staszak

Marek Staszak

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Prokuratura Okręgowa w Płocku prowadzi śledztwo, czy w czasie, gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro, na prokuratorów wywierano naciski.

Jednym z pokrzywdzonych jest Marek Staszak. Taki status nadała mu płocka prokuratura, kiedy był prokuratorem krajowym i formalnie nadzorował wszystkie prowadzone w Polsce sprawy. Sam uważa się za pokrzywdzonego, bo – jak twierdzi – z inspiracji Ziobry bezprawnie próbowano wyrzucić go ze służbowego mieszkania.

38-metrowe lokum na rządowym osiedlu na warszawskiej Sadybie wynajęto Staszakowi w 2004 r. Umowę podpisał ówczesny dyrektor Centrum Obsługi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Andrzej Sz. (szefem rządu był wtedy Leszek Miller). Była korzystna dla wynajmującego: zakładała, że prokurator dostaje lokum na czas pracy w Prokuraturze Krajowej, czyli praktycznie dożywotnio, bo tytuł prokuratora „krajówki” jest dożywotni. Oznaczało to, że miał zwolnić mieszkanie, dopiero odchodząc na emeryturę.

Andrzej Sz., który podpisał umowę wynajmu ze Staszakiem, ma za to sprawę karną. Prokuratura oskarżyła go o przekroczenie uprawnień.

Gdy w 2005 r. szefem resortu sprawiedliwości (w rządzie PiS) został Ziobro, polecił, by umowę spróbowano rozwiązać. Udało się to dopiero po ponad roku starań.

W 2008 r. Staszak został przesłuchany w płockim śledztwie dotyczącym nacisków. To wtedy poruszył sprawę mieszkania.

– Twierdził, że usiłowano rozwiązać umowę najmu niezgodnie z zawartymi w niej warunkami – wyjaśnia „Rz” Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku. – Mówił, że czuje się pokrzywdzony, i taki status nadał mu prowadzący śledztwo.

Zdecydował się na to, choć wiedział o oskarżeniu wobec Andrzeja Sz. za korzystną dla Staszaka umowę.

Jeden z naszych rozmówców sugeruje, że Staszak jako prokurator krajowy mający nadzór nad śledztwami wysłuchiwał referatów o postępach w badaniu nacisków na prokuratorów.

Staszak zaprzecza: – Nie prosiłem o żadne informacje z tego postępowania. Zresztą zostało wszczęte nie z mojej inicjatywy.

Dlaczego uważa się za pokrzywdzonego? – Ponieważ próbowano mnie wyeksmitować niezgodnymi z prawem metodami – odpowiada. Jakimi? Nie chce zdradzić. Ale dodaje, że resort mógł skierować do sądu cywilnego pozew o eksmisję, lecz tego nie zrobił.

– Sytuacja jest nietypowa i niezręczna dla prokuratorów – mówi „Rz” prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Ale skoro nadali panu Staszakowi status pokrzywdzonego, to najpewniej mieli podstawy.

Z naszych informacji wynika, że płocka prokuratura na krótko przed dymisją ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego i Marka Staszaka (odeszli z resortu w styczniu 2009 r.) chciała umorzyć sprawę nacisków. Nie zgodziła się na to jednak warszawska apelacja, która poleciła przesłuchać Ziobrę.

Prokuratura Okręgowa w Płocku prowadzi śledztwo, czy w czasie, gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro, na prokuratorów wywierano naciski.

Jednym z pokrzywdzonych jest Marek Staszak. Taki status nadała mu płocka prokuratura, kiedy był prokuratorem krajowym i formalnie nadzorował wszystkie prowadzone w Polsce sprawy. Sam uważa się za pokrzywdzonego, bo – jak twierdzi – z inspiracji Ziobry bezprawnie próbowano wyrzucić go ze służbowego mieszkania.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Kraj
Cienka granica pomagania uchodźcom. Złoty telefon pogrąża aktywistów z granicy
Kraj
Instytut Pileckiego pod lupą śledczych
Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji