[link=http://www.rp.pl/temat/266075.html][b]Więcej o eurowyborach[/b][/link]
– Pieniądze, jakie przysługują partiom na tę kampanię, nie są duże, więc postanowiliśmy, że nie będzie ogólnopolskiej kampanii billboardowej – mówi „Rz” polityk z otoczenia premiera. Limit wydatków na kampanię dla komitetów wyborczych to nieco ponad 10 mln zł.
Na ulicach miast nie zawisną więc billboardy promujące samą Platformę, ale tylko indywidualnych kandydatów. Zdecydują się na nie głównie tzw. jedynki na listach do PE.
– Pewnie będę miał dużo plakatów, a takich większych powierzchni będzie kilka, bo środki na kampanię są ograniczone – mówi Krzysztof Lisek, „jedynka” PO w okręgu warmińsko-mazurskim i podlaskim.
Platforma nie zorganizuje też hucznej partyjnej imprezy inaugurującej jej kampanię do europarlamentu. Politycy PO chcieli ją zorganizować podczas warszawskiego kongresu EPP, jednak kongres sfinansowała Europejska Partia Ludowa, a prawo wyborcze nie zezwala na wykorzystywanie przez polskie partie funduszy z zagranicy.