Opublikowany w przeddzień 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej list do Polaków Władimira Putina wywołał sprzeczne oceny polityków i historyków.
W zamieszczonym w „Gazecie Wyborczej” tekście rosyjski premier zapewnia o chęci poprawy stosunków polsko-rosyjskich i apeluje, by „cienie przeszłości” nie zaćmiewały dłużej współpracy między obydwoma krajami. Komplementuje polskich żołnierzy, którzy „jako pierwsi zagrodzili drogę agresorowi”.
[wyimek]5,8 mln Według najnowszych ustaleń IPN nawet tylu obywateli II RP zginęło podczas drugiej wojny światowej [/wyimek]
Putin przyznaje też, że pakt Ribbentrop-Mołotow należy „z pełnym uzasadnieniem potępić”. Ale zaraz dodaje, że Związek Sowiecki nie miał wyboru i musiał go podpisać, bo państwa Zachodu nie chciały się z nim sprzymierzyć przeciwko Niemcom. Rosyjski premier pisze o zbrodni katyńskiej, ale zaraz wspomina o „tragicznych losach żołnierzy rosyjskich, którzy dostali się do [polskiej] niewoli podczas wojny 1920 roku”.
List podgrzał gorącą już atmosferę przed dzisiejszym wystąpieniem Putina na Westerplatte. – Ten list jest niewystarczający – mówi szef Klubu PiS Przemysław Gosiewski. Według niego powinny się w nim znaleźć „przeprosiny za pakt Ribbentrop-Mołotow i za zbrodnie, które zostały w jego wyniku dokonane”.