Zaskakująca zbieżność opinii

Dziś taki dzień, że właściwie nie wypada pisać o czymś innym, niż ta rocznica. Jeszcze 15 lat temu wiele gazet - obok obowiązkowych materiałów wspomnieniowych – powtarzało banalne formułki o konieczności porozumienia ponad podziałami, o tym, że fałszowanie historii to margines debaty publicznej - a w jej centrum jest zapomnienie o dawnych winach i spojrzenie w przyszłość. Dziś jest inaczej - czy to Rosja się zmieniła, czy Polacy dojrzeli i przestali być naiwni? Pewnie jedno i drugie.

Aktualizacja: 01.09.2009 11:40 Publikacja: 01.09.2009 11:33

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

W tym roku, poniekąd dzięki Władimirowi Putinowi (oto chichot historii!), jego służbom historycznym i specjalnym, jego mediom i jego listowi do „Gazety Wyborczej” Polacy się zjednoczyli. Nie myślą już w kategoriach życzeniowych, ale realistycznie - czego dowodem większość medialnych komentarzy.

Zacznijmy od jednego z najbardziej poruszających, który - ku mojemu zaskoczeniu - pojawił się w „Polsce - The Times”. Szef tej gazety Paweł Fąfara, zazwyczaj unikający akcentów patriotyczno-emocjonalnych, a w każdym razie wyrażający tego typu uczucia w stonowany sposób, uznał, że tym razem czytelnicy oczekują od niego czegoś więcej. I czytamy w jego tekście na pierwszej stronie „Polski”, że wciąż trwa wojna o Polską pamięć, że nie brakuje osób, których myślenie idzie torem wyznaczonym przez Hitlera i Stalina. A także, że tegoroczne uroczystości, to jedna już z ostatnich okazji, by Europa i świat usłyszały, co naprawdę wydarzyło się w roku 1939.

Zaskoczył mnie trochę także Adam Michnik. Także pozytywnie. W swoim edytorialu w „Gazecie Wyborczej” Michnik (zgodnie z gazetowym obyczajem, którym jest nie obserwacja wydarzeń politycznych, ale uczestnictwo w nich), zwraca się w swoim tekście bezpośrednio do Putina: „Niezupełnie tak, panie premierze...". Wytyka rosyjskiemu przywódcy wszystkie przekłamania jego listu, podkreśla historyczne zaszłości, odrzuca jego zarzuty wobec Polski. Jeśli pisze o swojej wierze na lepszą przyszłość, to tylko w ostatnich zdaniach, krótko i - szczerze mówiąc - widać, że nie za bardzo wierzy w spełnienie swoich nadziei. Zabawne w tym kontekście były wczorajsze i jeszcze dzisiejsze poranne wypowiedzi kilku dziennikarzy "GW” w elektronicznych mediach, wyraźnie odbiegające od tonu Michnika. Otóż jego dziennikarze chyba po publikacji listu Putina w swojej gazecie uznali, że muszą się premierem Rosji zachwycać i go chwalić. A w najlepszym razie stwierdzać, że taka jest Rosji i nie ma powodu, aby się obrażać na jej propagandowe ataki - trzeba z nią rozmawiać. Zgodnie z zasadą, że kiedy plują ci w twarz to udawaj, że pada deszcz. Całe szczęście, że ich redaktor naczelny tym razem okazał się o niebo mądrzejszy.

Jeśli dziś, wśród głosów podobnych, gdzieś czuję dysonans, to w „Trybunie”. Nie dlatego, że jest tam coś, co byłoby hiperskandaliczne i oburzające, ale z tekstu na pierwszej stronie i komentarza redaktora naczelnego przebija w gazecie lewicy skrajna naiwność - chyba bardziej wystudiowana niż autentyczna. Otóż w artykule informacyjnym czytamy o kolejnej drzazdze w kruchych stosunkach polsko-rosyjskich - nie dowiadujemy się natomiast, że ma być ona wbita przez służby kremlowskie. Czytamy, że w Rosji pisze się, iż rosyjski premier był gotów odwołać przyjazd, jeśli strona polska zbyt uporczywie domagałaby się uznania winy ZSRR za rozpętanie wojny. Ciekawe, kiedy - zdaniem „Trybuny” – jest wystarczająco uporczywie, a kiedy zbyt uporczywie? Pewnie w sam raz było w czasach PRL. Skądinąd to niesłychane, że w 20 lat po upadku komunizmu w dzienniku polskiej lewicy widać tyle chęci rozgrzeszania Sowietów i tyle gorącej sympatii dla Rosji.

Szef „Trybuny” Wiesław Dębski w swoim komentarzu wzywa, aby to nie politycy, lecz naukowcy zajęli się rozmową o rozbieżnościach historycznych. Sęk w tym, że historia jest argumentem politycznym - od zawsze, i zawsze takim pozostanie. Tak jak Barack Obama piętnuje dawne zaangażowanie USA w Ameryce Łacińskiej, politycy izraelscy za element polityki zagranicznej uważają przywoływanie Holokaustu, a Putin wysławia bohaterstwo sowieckich żołnierzy w II wojnie światowej – tak Polska, która ma wyjątkowo wiele szans w tej akurat dziedzinie – powinna uparcie powtarzać, że to my padliśmy jako pierwsi ofiarą Niemiec i Rosji, że to my walczyliśmy do ostatniego dnia i że dla nas ta wojna skończyła się dopiero po roku 1989.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/01/dominik-zdort-zaskakujaca-zbieznosc-opinii/]blog.rp.pl[/link]

W tym roku, poniekąd dzięki Władimirowi Putinowi (oto chichot historii!), jego służbom historycznym i specjalnym, jego mediom i jego listowi do „Gazety Wyborczej” Polacy się zjednoczyli. Nie myślą już w kategoriach życzeniowych, ale realistycznie - czego dowodem większość medialnych komentarzy.

Zacznijmy od jednego z najbardziej poruszających, który - ku mojemu zaskoczeniu - pojawił się w „Polsce - The Times”. Szef tej gazety Paweł Fąfara, zazwyczaj unikający akcentów patriotyczno-emocjonalnych, a w każdym razie wyrażający tego typu uczucia w stonowany sposób, uznał, że tym razem czytelnicy oczekują od niego czegoś więcej. I czytamy w jego tekście na pierwszej stronie „Polski”, że wciąż trwa wojna o Polską pamięć, że nie brakuje osób, których myślenie idzie torem wyznaczonym przez Hitlera i Stalina. A także, że tegoroczne uroczystości, to jedna już z ostatnich okazji, by Europa i świat usłyszały, co naprawdę wydarzyło się w roku 1939.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo