Nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych z 1992 r. Ministerstwo Finansów pracuje od ponad półtora roku. Tłumaczyło, że zmiany są potrzebne, bo dotychczasowe przepisy (nowelizowane gruntownie w 2003 r.) nie nadążają za rozwojem rynku. Za prace nad tzw. ustawą hazardową odpowiada wiceminister finansów Jacek Kapica.
– Projekt ustawy jest znany od wiosny 2008 r. i wszystko pod względem legislacyjnym jest klarowne i czytelne – zapewnia „Rz” Witold Lisicki, rzecznik resortu finansów.
Ale projektów zmian było już kilka. Niektóre zawierały kontrowersyjne pomysły. Na przykład zapis, żeby zrezygnować z ograniczeń limitów liczby kasyn.
Od początku największe emocje firm z branży hazardowej budziły tzw. dopłaty. Teraz specjalnymi opłatami na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej i Fundusz Promocji Kultury objęte są gry, na które monopol ma państwo, np. gry liczbowe takie jak Lotto i loterie pieniężne. Była propozycja, by dopłaty poszerzyć na niemal wszystkie rodzaje gier hazardowych. Przepis uderzałby więc bezpośrednio w działające w branży firmy prywatne.
Jednak już 28 sierpnia 2008 r. wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld wysłał do Małgorzaty Hirszel, sekretarza Komitetu Rady Ministrów, pismo, w którym proponuje rezygnację z dopłat lub obniżenie ich wysokości tak, by nie obciążać zbytnio firm prowadzących działalność hazardową.