Należał do najpopularniejszych polityków z ekipy Donalda Tuska. W rządzie nie było drugiego ministra tak chętnego do współpracy z mediami. I być może długo nie będzie, bo Mirosław Drzewiecki złożył dymisję w związku z aferą hazardową, a premier błyskawicznie ją przyjął.
Najbliżsi współpracownicy Drzewieckiego żałują, że odchodzi. – Nigdy wcześniej nie miałam tak dobrego szefa, nawet wydając polecenia, zawsze mówił: „czy mógłbym prosić” – opowiada Izabella Fluderska-Mucha, asystentka z biura poselskiego eksministra. Również w Łodzi, gdzie Drzewiecki mieszka i prowadził interesy, trudno znaleźć kogoś, kto by go nie lubił. Skąd się bierze ta popularność?
– Łatwo nawiązuje kontakty i potrafi się odnaleźć w każdym środowisku. Myślę, że to cecha wyrobiona w czasach, gdy był biznesmenem – mówi Maciej Płażyński, jeden z założycieli PO.
– Obiecuje wszystkim, że zajmie się sprawą, i mówi to, co rozmówca chce usłyszeć – dodaje łódzki polityk PO. – Ale o większości spraw zapomina po pięciu minutach. Dlatego mógł rozmawiać o projekcie z Ryszardem Sobiesiakiem i nawet obiecać mu pomoc, ale nie ma mowy, żeby uczestniczył w manipulowaniu ustawą hazardową.
[srodtytul]Alkohol i cygara[/srodtytul]