Piłkarze narzekają, że w tej sprawie media były jednostronne i im nieprzychylne. Chwastek zarzuca policji przeciek zdjęć operacyjnych. W sieci do dziś można oglądać filmik z wnętrza komendy policji w Koszalinie.
Ale pierwszy przeciek wychodzi od piłkarzy. Na portalu kibicowskim Weszlo.pl. pod zdjęciem Świerczewskiego jest tekst, którego początek brzmi: „Zaraz po głośnym incydencie w Mielnie, kiedy Radosław Majdan i Piotr Świerczewski rzekomo napadli na policjanta, pisaliśmy, że w posiadaniu piłkarzy jest płyta DVD, która na całą sprawę rzuci inne światło”. Tytuł? „Policja ośmieszona w TVP. Świr i Majdan zwycięzcami!”.
[wyimek]Nagrania, które miały pomóc sportowcom, sąd zinterpretował na ich niekorzyść[/wyimek]
To materiał wideo zarejestrowany przez kamery ochrony w pensjonacie. Miał być koronnym dowodem na to, że to piłkarze mieli rację. Nagranie zostało zatajone przed policją.
Jak się okazało, Paweł M., współwłaściciel Villi Siesta, po incydencie nakazał wyłączyć kamery Jackowi Ch., szefowi firmy monitorującej pensjonat. I mówić, że nic się nie nagrywało. Prokuratura postawiła Pawłowi M. zarzut składania fałszywych zeznań, Jacek Ch. będzie odpowiadać za utrudnianie śledztwa. Ta sprawa toczy się oddzielnym torem.
Nocne sceny spod Villa Siesta, zanim zobaczył je prokurator i sędzia, obejrzeli widzowie TVP 2 – 7 września 2008 r. w programie „Tomasz Lis na żywo”. Taśma pokazuje niewiele, bo jest ciemno. Widać tylko ostatnie chwile interwencji – leżącego już i skuwanego Świerczewskiego i biegających wokół nich Chwastka i Majdana.
Na procesie ujawnione w TVP nagranie gwiazdom futbolu nie pomaga. Ruchliwość Chwastka i Majdana sąd interpretuje na ich niekorzyść. – Widać jednak, że nie stoją spokojnie, tylko ciągle podbiegają lub próbują podbiegać do policjantów – podkreśla w uzasadnieniu wyroku sędzia Jarosław Sroczyński.
[srodtytul]Teoria spotkania młodych samców[/srodtytul]
– Doradzam Radkowi, ale nie jako klientowi, tylko po koleżeńsku – przyznaje Piotr Tymochowicz, znany specjalista od kształtowania wizerunku.
Broni piłkarzy, zarzucając policjantom brak profesjonalizmu. Mówi, że wie, co mówi, bo „gdy szefem policji był generał Marek Papała, prowadził w szkole policji w Legionowie treningi z zachowania w sytuacjach kryzysowych”. I ma swoją teorię na temat awantury w Mielnie. – Z celebrytami jest tak, że dla jednych są idolami, a u drugich czasem budzą zawiść i niechęć – tłumaczy. – I tak się to czasem kończy, kiedy jedne młode samce, wyposażone w poczucie swojej wartości, spotykają się z innymi młodymi samcami, wyposażonymi w kompleksy, kajdanki i broń.
– Tak to się czasem kończy, gdy wchodzą w grę osoby pod wpływem alkoholu – odcina się Sokołowski. – A zaczyna się zawsze niewinnie.
Rzecznik policji podkreśla, że w Mielnie interweniowali doświadczeni policjanci z białostockiego oddziału prewencji. – To ludzie, którzy zabezpieczali Europejski Szczyt Gospodarczy w Warszawie i parady równości. Odzywka typu „Piękny kawalerze” nie wyprowadziłaby ich z równowagi. A panu Tymochowiczowi proponuję spróbować klepnąć, choćby po przyjacielsku, brytyjskiego czy niemieckiego policjanta. Wtedy się przekona, jak ważna w praworządnym państwie jest zasada nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji.