Policja: jak łowcy głów łapią gangsterów

Ścigani bandyci noszą sukienki, udają chorych, uciekają z kraju. Ale ostatnio wpadają na potęgę

Publikacja: 10.09.2010 02:06

Uciekający z Polski bandyci wybierają m.in. Hiszpanię (na zdjęciu Barcelona). Tam zatrzymano „Słowik

Uciekający z Polski bandyci wybierają m.in. Hiszpanię (na zdjęciu Barcelona). Tam zatrzymano „Słowika”, czyli bossa pruszkowskiej mafii

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Molga Bartłomiej Molga

Niemcy, Hiszpania i Wielka Brytania, ale też Wenezuela czy Meksyk. To tam uciekają przed prawem ci, którzy w Polsce zabijali, handlowali narkotykami czy zbili fortunę na wielomilionowych oszustwach. Wcześniej czy później wpadają, bo – jak mówią policjanci, którzy zawodowo ich tropią – każdy ma słabe punkty.

– Tylko trzeba do każdego podejść indywidualnie. Zbadać jego nawyki, kontakty, środowisko, w jakim się obracał. Żeby ich wytropić, potrzeba wiedzy, doświadczenia i trochę szczęścia – mówi komisarz Grzegorz Prusak, naczelnik Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Biura Kryminalnego KG Policji.

[srodtytul]Małe miasto zbiegów[/srodtytul]

– Lista najbardziej poszukiwanych przestępców wyraźnie się skróciła. W ostatnich miesiącach udało się nam zatrzymać kilku najgroźniejszych gangsterów – podkreśla mł. insp. Sebastian Michalkiewicz, naczelnik warszawskiego zarządu Centralnego Biura Śledczego.

Przed wymiarem sprawiedliwości ukrywa się obecnie około 50 tys. osób, tyle, ile liczy małe miasto. To ludzie, za którymi wystawiono listy gończe i nakazy zatrzymania. Część z nich to rekordziści, którzy niemal do perfekcji opanowali sztukę życia w ukryciu. Oni najdłużej pozostają nieuchwytni.

Do niedawna numerem jeden na liście poszukiwanych CBŚ był 36-letni dziś Andrzej T., ps. Tyburek. Mafijny killer, wyjątkowo bezwzględny. Prokuratura przypisuje mu nawet dziesięć zabójstw. W tym zastrzelenie w 2002 r. policjanta, który próbował go zatrzymać w Mikołajkach.

Po krwawej wojnie warszawskich gangów, w której brał udział, latem 1999 r. „Tyburek” zapadł się pod ziemię. Kiedy dwa lata temu w CBŚ tworzono grupę pościgową „łowców głów”, priorytetem było jego schwytanie. Lata poszukiwań były bezowocne. Aż policjanci zastosowali nowy sposób.

– Nie patrzyliśmy wstecz, nie wracaliśmy do jego starych spraw – jak robiono dotąd – ale skupiliśmy się na weryfikowaniu bieżących sygnałów o tym, gdzie może przebywać i czym się trudnić – opowiada „Rz” jeden z policjantów. Po trzech miesiącach już wiedzieli: gangster zaszył się w Niemczech, gdzie dyskretnie prowadzi interesy narkotykowe. Czasem odwiedza kraj, by się spotkać z zaufanymi kompanami.

Gdy w listopadowy dzień 2009 r. „Tyburek” przekroczył swoją toyotą avensis granicę Polski, już miał za sobą policyjny ogon. A przy rogatkach Poznania miał już na rękach kajdanki.

Dlaczego tak długo był nieuchwytny? – Włożył wyjątkowo dużo energii w to, by się ukryć. Zmienił wygląd, zapuścił brodę i usunął tatuaże, po których można go było rozpoznać. Miał autentyczne dokumenty, które ktoś wyrobił mu na swoje nazwisko – opowiada „Rz” naczelnik Michalkiewicz.

Na korzyść bandyty pracował też czas, który spędzał w ukryciu. Przez dziesięć lat przytył, wyłysiał. – Mieliśmy stare zdjęcie, z którego ciężko byłoby go rozpoznać na ulicy – przyznaje jeden z funkcjonariuszy.

Niemal do perfekcji sztukę maskowania się opanował inny groźny gangster, 37-letni Mariusz W., ps. Bronek. Uciekł z kraju 14 lat temu i został schwytany dopiero w marcu tego roku. Ma na koncie zabójstwa, rozboje i kradzieże. Zanim zniknął, w 1996 r. w Malborku zabił strzałem w głowę kompana, bo podejrzewał, że donosi na niego policji. Rok wcześniej napadł ze wspólnikami i usiłował zabić nocnego portiera w hotelu w Monachium, skąd zrabował 5 tys. marek. Po ucieczce kradł w Belgii i Hiszpanii, a kiedy w tym ostatnim kraju został zatrzymany po awanturze w nocnym lokalu, wybronił się dzięki fałszywym papierom.

Był ścigany czterema listami gończymi i trzema europejskimi nakazami aresztowania, a Interpol wystawił za nim tzw. czerwoną notę sygnalizującą, że to przestępca wyjątkowo niebezpieczny. – Miał blisko 40 dokumentów tożsamości innych osób, radykalnie zmieniał swój wygląd i z łatwością przekraczał granice. Kilka lat temu przyjechał do Polski w przebraniu kobiety – zdradza „Rz” jeden z funkcjonariuszy.

A jednak wpadł w Barcelonie. Namierzyli go policjanci z Gdańska i CBŚ, którzy przekazali Hiszpanom zebrane przez siebie informacje. Jakiego sposobu użyto? Tego funkcjonariusze zdradzić nie chcą. Wiadomo, że w bazie SIS (z danymi o osobach poszukiwanych w strefie Schengen) były jego kod DNA i odciski linii papilarnych. Pomogła też symulacja obecnego wyglądu sporządzona przez policyjnych specjalistów.

– Każdy przestępca ma inny patent na ukrywanie się. Członkom gangów trudno się rozstać z dawnymi kolegami i z przestępczą działalnością, więc ukrywając się, korzystają z ich pomocy. Ale oszust przeważnie zrywa wszelkie kontakty i stara się ukrywać na własną rękę, nie korzystając z pomocy dawnych wspólników – mówi naczelnik Michalkiewicz.

[srodtytul]Biedny i kulawy obcinacz palców[/srodtytul]

Zmiana wyglądu jest dla bandytów sprawą kluczową. Czasami sami stróże prawa mają wątpliwości, czy znaleźli tego, kogo szukali. Tak było w przypadku Artura N., ps. Należyty – lidera gangu „obcinaczy palców”, który może mieć na koncie blisko 20 porwań dla okupu, handel bronią, narkotykami i zabójstwa. W jego grupie bandyci obcinali porwanym palce i przesyłali je rodzinom z żądaniem okupu.

„Należyty” ukrywał się przez cztery lata, wpadł latem 2008 r.

– Został namierzony, ale tak bardzo zmienił wygląd, że do końca nie byliśmy pewni, czy to rzeczywiście on – opowiada jeden z policjantów. – Wyglądał jak bezdomny: długie, niechlujne włosy, niedbałe i zużyte ubranie, a do tego kula, którą się podpierał.

Policjanci opowiadają, że obserwowali, jak „Należyty” w jednym z lokali przyszedł na spotkanie. – Kiedy odszedł od stolika, policjanci zabrali szklankę, z której pił, i pędem, na motocyklu ruszyli do laboratorium, by zdjąć próbki do badania DNA

– opowiada mł. insp. Michalkiewicz. Jednak w trakcie spotkania, które obserwowali inni funkcjonariusze, rozmówca Artura N. wymienił jego bandycki pseudonim. Policjanci zakuli go w kajdanki, nie czekając na wynik badania.

Wielu rodzimych gangsterów szuka schronienia za granicą. A obcokrajowcy czasem próbują ukryć się w Polsce. – Z policji niemieckiej, brytyjskiej czy od FBI otrzymujemy co tydzień kilka informacji z prośbą o zatrzymanie ściganych tam przestępców, którzy ukryli się u nas – potwierdza naczelnik Grzegorz Prusak.

Czasem są to gangsterzy albo aferzyści dużego kalibru. Tak jak Aleksander E. W USA był poszukiwany od czterech lat za wyłudzenie 5 mln dolarów. 48-latek w bazach Interpolu występował pod 14 nazwiskami. Agenci FBI deptali mu po piętach, ale był zawsze krok przed nimi.

– W lutym otrzymaliśmy z FBI sygnał, że może się ukrywać w Polsce – opowiada komisarz Prusak. W operację zostały zaangażowane także policje Austrii, Czech i Niemiec. Rozpracowanie oszusta trwało ok. trzech miesięcy. W tym czasie E. zatrzymywał się tylko w luksusowych hotelach, mieszkania wynajmował w najlepszych dzielnicach. Miał dwa luksusowe samochody. – Był bardzo ostrożny, miał wypracowaną technikę sprawdzania miejsc, w których się zatrzymywał – mówi jeden z funkcjonariuszy.

Policjanci ustalili, że w Polsce, koło Starachowic, Amerykanin ma rodzinę, a jego żona jest Pol-ką. Trop doprowadził ich do Krakowa, gdzie E. naprawiał auto. Tam wpadł w lipcu.

– Czuł się pewnie, miał doskonale podrobione fałszywe dokumenty. Gdy go zatrzymaliśmy, był przekonany, że ma do czynienia z agentami służb specjalnych, i to wojskowych – mówi jeden z funkcjonariuszy biorących udział w akcji. – Był przeświadczony, że tylko służby specjalne mogą go namierzyć.

[srodtytul]Ostrożniejsze kobiety[/srodtytul]

Trudniej – jak twierdzą policjanci – szuka się przestępców kobiet. Jeden z funkcjonariuszy jak czarny sen wspomina Irenę K. Panią po pięćdziesiątce, która dopuściła się serii wyłudzeń, m.in. od cukrowni.

– Zjeździliśmy pół Polski, żeby ją odnaleźć – opowiada.

– Kobieta w tym wieku nie jeździ po alkoholu, nie szaleje autem na drodze i szansa, że policja ją przypadkowo wylegitymuje, jest praktycznie żadna. Jeśli ma pieniądze, długo unika wpadki.

Irena K. miała pieniądze i trzech mężów. W należącym do niej domu pod Węgrowem zgodnie mieszkali dwaj jej byli partnerzy. – Jak jej szukacie, to ją sobie złapcie – kpili z policjantów.

Ale także na Irenę K. znaleziono sposób. Kiedy zaczęły się jej kurczyć fundusze, kobieta załatwiła sobie rentę inwalidzką. Pieniądze przychodziły na konto jej córki.

Policjanci zastosowali fortel, który sprawił, że kobieta musiała się zjawić po odbiór renty osobiście. – Siedzieliśmy na poczcie cztery dni, aż się pojawiła – wspomina nasz rozmówca.

Przez kilka miesięcy policjanci tropili też Sorayę P. – oszustkę, która wodziła za nos niemiecką policję. – To bardzo majętna kobieta, narodowości romskiej. Oficjalnie nic nie ma, wszystko zapisane jest na rodzinę i krewnych – relacjonuje policjant.

Znaną i u nas metodą „na wnuczka” (podszywanie się przez telefon pod krewnego i wysyłanie po pożyczkę do rodziny „kolegi”) grupa, w której działali Soraya i Robert K., wyłudziła w Niemczech od starszych ludzi 900 tys. euro.

– Z informacji od strony niemieckiej wynikało, że oboje mogą przebywać w Polsce, a grupa dokonała co najmniej 221 przestępstw – mówi naczelnik Prusak.

W mieszkaniu na warszawskim Muranowie zatrzymano kompana kobiety. Ona sama dostała się w ręce policji niedługo potem, choć zdążyła uciec do krewnych pod Poznaniem.

– Zatrzymaliśmy ją, gdy była w restauracji. Przekonywała nas, że to pomyłka, jest kim innym, ale nie ma przy sobie dokumentów – wspomina rozmówca „Rz”. To według policjantów także typowe zachowanie kobiet. Rasowi gangsterzy nie grają. – Kiedy są zatrzymywani, jest regułą, że prawie nigdy się nie odzywają. Wiedzą, że wpadli, i milczą. Jak chociażby „Tyburek” – potwierdza naczelnik Michalkiewicz.

[srodtytul]Kto następny?[/srodtytul]

Około dziesięciu lat temu, kiedy policja zaczęła rozbijać najpotężniejszy w kraju gang pruszkowski, bandyci salwowali się ucieczką za granicę. Utworzona wtedy w CBŚ policyjna grupa poszukiwawcza Enigma (pomysł ówczesnego wiceszefa policji gen. Adama Rapackiego) wszystkich odnalazła. Rekordowy był rok 2001.

Andrzej Z., ps. Słowik, wpadł w Hiszpanii. – Poczuł się pewnie i zaczął dzwonić do swojej ówczesnej żony. Tak został namierzony – przypomina jeden ze śledczych. Na lotnisku w Sztokholmie, po powrocie z Meksyku, został ujęty Jarosław M., ps. Chińczyk, bliski współpracownik bossów „Pruszkowa”. Ryszard Bogucki (zabójca „Pershinga” – szefa mafii pruszkowskiej), dziś sądzony za współudział w zabójstwie szefa policji Marka Papały, w tym samym roku wpadł w ręce policjantów w Meksyku.

Ryszard Niemczyk, ps. Rzeźnik, najgroźniejszy gangster Podbeskidzia, który w 2000 r. w dziwnych okolicznościach zbiegł z więzienia w Wadowicach, po pięciu latach wpadł w Niemczech.

Na swoją kolej czekają następni. Na policyjnej top liście najbardziej niebezpiecznych jest Rafał Skatulski, ps. Szkatuła, podejrzany m.in. o zabójstwo, szef rozbitej już grupy przestępczej z warszawskiej Woli. Od lat jest nieuchwytny, nie wiadomo nawet, czy żyje.

Jest też biznesmen Rudolf Skowroński ścigany w związku z aferą korupcyjną w resorcie finansów, a także 23-letni Piotr Kupiec – szalikowiec Wisły Kraków, który dwa lata temu zabił nożem kibica Korony Kielce i usiłował zabić kolejnego.

Policja tropi też Grzegorza Sabramowicza, ps. Sabra, ściganego trzema listami gończymi, który nie odsiedział wyroku 11 lat więzienia, na które został skazany za zabójstwo.

Niemcy, Hiszpania i Wielka Brytania, ale też Wenezuela czy Meksyk. To tam uciekają przed prawem ci, którzy w Polsce zabijali, handlowali narkotykami czy zbili fortunę na wielomilionowych oszustwach. Wcześniej czy później wpadają, bo – jak mówią policjanci, którzy zawodowo ich tropią – każdy ma słabe punkty.

– Tylko trzeba do każdego podejść indywidualnie. Zbadać jego nawyki, kontakty, środowisko, w jakim się obracał. Żeby ich wytropić, potrzeba wiedzy, doświadczenia i trochę szczęścia – mówi komisarz Grzegorz Prusak, naczelnik Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Biura Kryminalnego KG Policji.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”