- Bierna postawa Edmunda Klicha spowodowała, że MAK nie uwzględnił wielu wniosków strony polskiej - uważa Stanisław Żurkowski, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL).
Na początku stycznia 2011 r. minister infrastruktury Cezary Grabarczyk wyznaczył Klicha na kolejną kadencję szefowania komisji. W ubiegłym tygodniu 13 spośród 15 członków komisji poparło wniosek o odwołanie przewodniczącego.
Do Grabarczyka trafił wniosek w tej sprawie. Odpowiedź spodziewana jest na początku lutego. Rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Mikołaj Karpiński powiedział, że wpłynęły do resortu "pewnego rodzaju uwagi". - Analizujemy stanowiska członków komisji. Wiele wskazuje na to, że minister nie przychyli się do ich opinii - powiedział.
Na głównego oponenta Klicha wyrasta jego poprzednik - Żurkowski. W pięciostronicowym piśmie do ministerstwa wytyka błędy polskiego akredytowanego przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK), który badał katastrofę w Smoleńsku. Jego zdaniem nie potrafił on "skutecznie uczestniczyć w badaniach prowadzonych przez MAK". Miało to zaowocować tym, że w końcowym raporcie rosyjskiej komisji pojawiło się "wiele niedociągnięć".
- To zemsta za odwołanie ze stanowiska pięć lat temu - stwierdził Klich w rozmowie z tvn24.pl. Uważa, że "niektórzy politycy" i "grupa ekspertów wojskowych" ma mu za złe zarzuty, że do katastrofy przyczynił się brak wdrożenia niektórych procedur. To oni mają inspirować Żurkowskiego.