Internetowy donos na samego siebie

Rejestrują swoje przestępstwa, a filmy wrzucają na YouTube. Mają miliony widzów, wśród nich policjantów

Publikacja: 26.04.2011 19:13

Internetowy donos na samego siebie

Foto: ROL

W maju w Łodzi zacznie się proces pracownika warszawskiego metra i jego dwóch kolegów, którzy przez rok zatrzymywali dla zabawy pociągi na trasie Warszawa – Łódź. O sprawie w piątek informowała „Rz". Jeden z zatrzymanych był już karany za podobne przestępstwo: sparaliżował węzeł kolejowy w  Skierniewicach. Policji udało się go namierzyć dzięki filmom, jakie z „akcji" zamieszczał na serwisie internetowym YouTube.

– Policjanci monitorują strony internetowe, portale społecznościowe i takie kanały jak YouTube. Często udaje nam się dzięki temu dotrzeć do sprawców przestępstwa – mówi „Rz" mł. inspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji. Blisko rok temu w komendzie powołano Wydział ds. Przestępczości Teleinformatycznej. Jego członkowie  monitorują strony internetowe, blogi, fora dyskusyjne. Tak działa nie tylko polska policja.

Kiedy na początku 2008 r. gangsterzy z Miami: Rudy Villanevua i Tony Logan, zamieścili w Internecie, m.in. na YouTube, pięć filmów, na których uzbrojeni w broń palną wykrzykiwali pod adresem policji: „dorwijcie nas", filmy przyciągnęły setki tysięcy „klikających". Wśród nich byli policjanci. W ciągu kilku dni ustalili adres właściciela internetowego konta i bandytów zatrzymali. A amerykańskie media ochrzciły ich mianem „najgłupszych gangsterów USA".

Villanevua i Logan w kategoriach internetowej bezmyślności nie są wyjątkami. W 2009 r. na YouTube trafił film polskiego internauty „Jestem hardkorem", na którym młody mężczyzna wspina się na dach kilkupiętrowego budynku bez zabezpieczenia, trzymając się tylko przewodu od telewizji kablowej. „Internet mi urwiesz" – krzyczy przyglądająca się zdarzeniu z okna kobieta. „Jestem hardkorem" – odpowiada mężczyzna. Film obejrzało ponad 2 mln osób, a akcja zyskała naśladowców.

Na kanale zamieszczono kilkadziesiąt filmów, których uczestnicy m.in. skaczą na główkę do pustego basenu, wyskakują z pędzącego pociągu lub wspinają się na słup wysokiego napięcia. Łączy je hasło: „jestem hardkorem". Im film dziwaczniejszy, bardziej balansujący na granicy bezpieczeństwa, tym ma większą oglądalność.

Jak mówi Mirosław Usidus, ekspert ds. mediów społecznościowych, chęć zdobycia popularności w sieciowych mikrospołecznościach to główny motor takich zachowań. – Przed epoką YouTube też byli młodzieńcy, którzy dla kolegów wykonywali skoki z wysoka do nieznanej wody w gliniankach na żwirowniach. Ginęli lub zostawali kalekami. Ich sława, jeśli przeżyli, miała lokalny charakter i podobnie jest z „gwiazdami" filmików na YT.

Ale autorzy „hardkorowych" filmów w pogoni za popularnością oprócz narażania własnego zdrowia i życia coraz częściej łamią prawo.

– Zdarzają się przypadki, gdy film zamieszczony w Internecie jest dowodem w sprawie – mówi „Rz" prokurator Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Policjanci dzięki monitorowaniu sieci zatrzymali m.in. mężczyznę, który na motorze pędził z olbrzymią prędkością pod prąd autostradą. Film wrzucił na YouTube, ogłaszając: „jestem hardcorem".

– Myślał, że w Internecie będzie anonimowy. A tak bynajmniej nie jest – komentuje Sokołowski. – Filmy umieszczane w sieci przez sprawców czynów karalnych są dla nas pomocnym materiałem.

Sokołowski dodaje, że autorzy tych filmów są często tak zaskoczeni, iż policji udało się do nich dotrzeć, że podczas przesłuchania przyznają się do popełnienia przestępstw.

W marcu na wrocławskim Pasażu Niepolda trzech ochroniarzy pobiło młodego mężczyznę. Wydawało się, że sprawcy nie zostaną ujęci, bo nie było świadków. Zdarzenia nie zarejestrował też monitoring. Ale kilka dni później do policjantów trafił film umieszczony m.in. na YouTube, na którym widać, że napastnikami jest trzech ochroniarzy. Przed dwoma tygodniami dwóch z nich usłyszało zarzuty.

– Zdarza się też, że ktoś z prokuratorów mówi np., że widział w sieci bulwersujący film. Wtedy z urzędu wszczynamy postępowanie sprawdzające – opowiada prokurator Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. – Tak było w przypadku filmu umieszczonego w sieci przez mężczyznę, który zarejestrował, jak trzymając małe, roczne dziecko za rączki, kręci nim z całej siły w powietrzu i macha nad głową – mówi Klaus.

Policjanci i prokuratorzy, z którymi rozmawiała „Rz", zauważają jednak, że tolerancja internautów dla sprawców przestępstw i wykroczeń, którymi ci chwalą się w sieci, jest coraz mniejsza. – Zdarza się, że ludzie sami do nas piszą, wskazując, że w sieci ktoś umieścił materiał z przestępstwa czy wręcz wskazując na jego autorów – twierdzi Mariusz Sokołowski.

Dzięki pomocy internautów małopolska policja dotarła m.in. do piętnastolatka, autora bulwersującego filmu „Kot kaskader" umieszczonego na YouTube. Autor zarejestrował swego 3-letniego brata maltretującego kota. Na filmie trzylatek trzyma zwierzę za szyję i uderza nim o ściany i podłogę. Choć autor filmu usunął go z serwisu po tym, jak o sprawie poinformowały media, dzięki spontanicznej akcji internautów, którzy pomogli w ustaleniu danych nastolatka, policjantom udało się go zatrzymać.

Zdaniem Mirosława Usidusa liczba bulwersujących filmów w Internecie będzie rosła, bo sieć stała się medium, w którym bariera dostępu do roli nadawcy znacznie się obniżyła.

hnn

W maju w Łodzi zacznie się proces pracownika warszawskiego metra i jego dwóch kolegów, którzy przez rok zatrzymywali dla zabawy pociągi na trasie Warszawa – Łódź. O sprawie w piątek informowała „Rz". Jeden z zatrzymanych był już karany za podobne przestępstwo: sparaliżował węzeł kolejowy w  Skierniewicach. Policji udało się go namierzyć dzięki filmom, jakie z „akcji" zamieszczał na serwisie internetowym YouTube.

– Policjanci monitorują strony internetowe, portale społecznościowe i takie kanały jak YouTube. Często udaje nam się dzięki temu dotrzeć do sprawców przestępstwa – mówi „Rz" mł. inspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji. Blisko rok temu w komendzie powołano Wydział ds. Przestępczości Teleinformatycznej. Jego członkowie  monitorują strony internetowe, blogi, fora dyskusyjne. Tak działa nie tylko polska policja.

Pozostało 85% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo