Sąd w Elblągu nie miał wątpliwości, że „Kulawy" i jego ludzie są winni, i w poniedziałek skazał wszystkich 15 oskarżonych. Do grupy należeli m.in. żona Jana R. (dostała dziewięć lat więzienia), jego bracia i siostrzeniec.
„Kulawy", który jest sparaliżowany po wylewie, podczas ogłaszania wyroku przysnął i zaczął chrapać. Obudzony, nie wysłuchał do końca uzasadnienia, bo gdy zaczął krzyczeć, że sprawa została sfabrykowana, sędzia nakazał wywiezienie go z sali.
„Kulawy" dostał dożywocie m.in. za kierowanie grupą przestępczą i zlecenie zabójstwa dwóch biznesmenów ze Szczecina. Zaginęli w 2003 r. po tym, gdy pojechali do domu R. w Kisielicach (Warmińsko-Mazurskie), by rozliczyć się za papierosy. Ich ciał nigdy nie znaleziono, dlatego w tym zakresie proces był poszlakowy. Trzej wykonawcy zabójstwa dostali po 15 lat więzienia. – Brak jest dowodów na dokonanie zabójstw, ale są poszlaki. Początek to nieporozumienie w sprawie rozliczenia za papierosy, a domknięcie łańcucha poszlak to wypowiedź „Kulawego" do brata Czesława: „zrobiłem z tymi ch... porządek" – mówił sędzia Władysław Kizyk.
Wdowy po zaginionych występowały w procesie jako oskarżycielki posiłkowe. Zapowiadają apelację. – Nie zgadzamy się z tym, że sąd skazał zabójców naszych mężów tylko na 15 lat – stwierdziła jedna z nich.
Gang działał od 1998 do 2003 r. w Kisielicach. Trudnił się przemytem alkoholu i papierosów i wyłudzaniem odszkodowań za fikcyjne stłuczki samochodowe.