Trafnie wypomina, że poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń niegdyś zaliczał słowo "ciota" do mowy nienawiści. Dziś zaś nie może się nazachwycać nad słowami szefa swej partii, jakie są trafne. Szacki wypomina samemu Palikotowi, że jeszcze niedawno zapowiadał, że będzie politykiem poważnym, a znów wraca do dość prymitywnego happenerstwa.
Argument trafny, ale bolesny głównie dla tych, którzy liczyli, że Palikot będzie poważnym politykiem. To w sumie Gazecie może być głupio, bo to ona pisała "Udał nam się Palikot", to w tym dzienniku intelektualiści zachwycali się nad wyrafinowaniem winiarza z Biłgoraja, które zwykłym ludziom wydaje się zwyczajnym chamstwem. Nie mi się Palikot udał czy nie udał, dlatego nie boleję nad tym, że nie dotrzymał obietnicy bycia poważnym. Zastanawia mnie raczej głęboka hipokryzja Palikota i szeroko rozumianego obozu postępowego. Bo gdy on piętnuje innych za konserwatyzm i rzekomą homofobię, uważany jest za liberała. Gdy jednak sam używa obraźliwego dla homoseksualistów słowa "ciota" zwolennicy tolerancji wzdychają, lecz nie nazwą tego wprost mową nienawiści czy dyskryminacją. Bo o tym, co jest a co nie jest homofobią nie decydują żadne obiektywne kryteria, tylko decyzja środowisk postępowych. Tak samo jak z rasizmem. Gdy postępowy Jakub Wojewódzki nazwie kogoś "czarnuchem" tęgie postępowe głowy dowodzą, że przecież Wojewódzki nie może być rasistą, że przeciwnie, chodziło mu o wyszydzenie rasizmu. Analogicznie jest z wszystkimi słowami kluczami: np. antysemitą. O tym, czy coś jest antysemickie nie decyduje treść wypowiedzi, tylko decyzja postępowców i to, kto dane słowa wypowiada. Jak to tłumaczył Palikot? Że mówiąc o Gowinie "ciota" miał na myśli kogoś zakłamanego? Zakłamanego? Co za zbieg okoliczności.
Prezydent Bronisław Komorowski zamierza zlikwidować część prezydenckich ośrodków wczasowych - donosi "Gazeta Wyborcza". Szlachetne zamierzenie. Zamierzał już to zrobić Lech Kaczyński - nic nie wyszło. Likwidację zapowiadał też Bronisław Komorowski w kampanii. Ale to było już dwa lata temu. Zapowiada dalej. Świetnie, może za rok też będzie zamierzał. Wszak nikt nie wypomni mu dwulicowości. Bo zdania nie zmienił, zamierzać będzie całą kadencję.
Nasze najdroższe stadiony - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Utrzymanie miesięczne aren na Euro 2012 to 4,5 mln złotych. Nie ma żadnej możliwości, by koszty te pokrywać z organizacji imprez na stadionach. Stadion narodowy nie dość, że był najdroższy w budowie, najwięcej też wymaga miesięcznego utrzymania - 1,5 mln zł - za prąd, ochronę itp. No cóż, skoro stadiony miały być naszą dumą - pewnie i będą. Tyle, że ta duma będzie nas kosztować miliony. Nie wiem, czy nie sensowniej byłoby być dumnym z czego innego...
Katarzyna W. może mieć kochanka - pisze "Super Express". Dziękuję, dalej nie czytam. Pierwsza strona "Faktu" - Gdzie ukryła się matka Madzi? Odrzuca, ale jednak się przemogę. Bo w "F" na stronie 9 ważna informacja. Kasia Tusk zarabia więcej od tatusia - około 18 tys. miesięcznie. Pani Katarzynie można pogratulować głowy do interesów. Ciekawe, czy będzie utrzymywać swego tatę, gdy przestanie być premierem, bo na ZUS chyba szef rządu nie liczy...